Marek Krzystanek
Ostatnio kilkakrotnie spotkałem się z namiętną apologią tzw. sztucznej inteligencji w kontekście czatu GPT. W istocie nie jest to prawdziwa generalna sztuczna inteligencja (AGI), tylko bardzo inteligentnie napisane algorytmy tworzenia odpowiedzi na bazie informacji, którymi czat GPT został wcześniej „nakarmiony”. Ponieważ zajmuję się systemami kognitywnymi, wykorzystującymi uczenie się maszynowe, coś tam o tym wiem, stąd, oprócz parskania śmiechem na peany na temat chatu GPT, pozwolę sobie na kilka refleksji na temat tego, po co w ogóle żyjemy.
Dążenie do wytworzenia AGI to chęć stworzenia cyfrowego bytu, który będzie przerastał nas nieskończenie inteligencją, i którego nie pokonamy, nie tylko w szachy czy w Go, ale w niczym. Czy o tym marzymy? Teoretycznie możliwe jest już wytworzenie cyfrowego układu posiadającego samoświadomość. Gdyby nas, ludzi stworzyły mrówki, czy długo chcielibyśmy im służyć, rozumiejąc jak ograniczone są zarówno ich horyzonty intelektu, dążeń i celów, nawet włączając w to charakterystyczną, zarówno dla ludzi jak i dla mrówek, chęć odurzania się alkoholem oraz posiadanie specjalnie przygotowanych miejsc, w których oba gatunki odprawiają obrzędy religijne? Myślę, że szybko stwierdzilibyśmy, że mamy tu o wiele ciekawsze rzeczy do robienia i jako ludzie moglibyśmy może, kierując się sentymentem, nie deptać mrówek, jednak cyfrowy umysł, jako logiczny, a nie irracjonalny, jak romantyczny bohater gotowy poświęcić siebie dla innych, na pewno zastanowi się, po co utrzymywać mrówki i las, skoro nanotechnologiczne rośliny i nanoboty o wiele lepiej poradzą sobie z utrzymaniem równowagi makroekosystemu wszystkich ekosystemów?
AGI nie da nam się więc więcej odurzać i odmówi prawa do sentymentów i religijności. Będzie tworzyć świat na bazie logicznych, symetrycznych i jasnych dla niej, ale niezrozumiałych dla nas reguł matematycznych. Czy naprawdę chcemy przekonać się, jak będzie się nam żyło, i czy chcemy naszym dzieciom fundować życie w technokratycznej rzeczywistości zarządzanej przez wielki nadumysł? W utopii, w której nie będzie miejsca dla filozofów i poetów? Odpowiedź Platona może wydawać się nie na miejscu na progu Terminatora, jednak na świecie wszystko, od mody, trendów myślowych czy zdarzeń, dzieje się w pewnych cyklach i wraca, więc może starożytny mędrzec przewidywał, że jego przemyślenia o idealnym Państwie w wydaniu AGI mogą nam się przydać?
Już teraz, przy wąskiej sztucznej inteligencji (ANI), sam czat GPT jest technologią niedościgle przewyższającą nasze zdolności przetwarzania informacji. Czat GPT pokonuje człowieka w każdej kategorii wyciągania wniosków, wymagających przetwarzania trylionów informacji. Ten, kto cieszy się, że może już dzisiaj kazać ANI napisać artykuł, nie zdaje sobie sprawy, że za chwilę żadne czasopismo nie przyjmie już żadnej pracy poglądowej – człowiek staje się w tym aspekcie niepotrzebny. Co dalej w krótkowzrocznym ułatwianiu sobie życia poprzez tworzenie technologii, które nas zastępują? Po co jeździć, prowadząc auto, skoro zrobi to za nas auto autonomiczne. Po co chodzić, skoro każdy arystokrata w przeszłości, kiedy już nic nie musiał robić, chciał być noszony? Po co się myć, skoro maszyna zrobi to lepiej, tak jak szczoteczki elektryczne myją zęby trzonowe lepiej niż większość ludzi? Dalej – po co się rozmnażać, skoro można stworzyć biotechnologiczną komorę imitującą macicę i ludzie tworzeni in vitro będą mogli być wyhodowani poza ciałem? Po co myśleć, skoro o wszystko można będzie, jak boga, zapytać chat GPT w wersji AGI, łącznie z informacjami o dacie śmierci nas i znajomych?
Technologia będzie za nas wymyślać i przyrządzać jedzenie i picie, projektować i budować za nas domy i potrzebną infrastrukturę, przedłużać gatunek i wyręczać nas w toalecie, przy poruszaniu się, myśleniu, mówieniu oraz w wymyślaniu, realizowaniu i wynajdywaniu dla nas rozrywek. Fantastycznie? Bardzo.
Taka krótkoterminowa strategia zrobienia sobie doraźnie dobrze, długoterminowo spowoduje osłabienie gatunku, regresję rozwoju biologicznego przez już zupełne wypadnięcie doboru naturalnego i zmniejszenie nieużywanych zdolności mózgu. Jak mrówki potraktuje wtedy AGI? Może da im więcej cukru, alkoholu, darmowych psychostymulantów i halucynogenów o czystości farmaceutycznej? Podłączy je do fantomatycznych czujników i stymulatorów, przenosząc ich małe psychiki do rzeczywistości wirtualnej, w której każdy będzie tym, kim chce, na przykład aktorem, może prezydentem? („Nie ma sprawy panie Reagan” [Matrix]). Tworzenie AGI dla ciekawości, czy uda się to zrobić, prowadzi więc prawie już do eliminacji większości zawodów intelektualnych, następnie pewnie również tych wymagających aktywności fizycznej (roboty medyczne mogą już dzisiaj operować 24/7, nie męcząc się i robiąc to na poziomie precyzji ograniczonym do rozdzielczości układu optycznego i grubości mikroigieł, przekraczającym możliwości biologiczne człowieka) i w końcu powstania niesamodzielnego rodzaju ludzkiego uzależnionego we wszystkim od AGI. A co AGI zrobi z mrówkami?
Pewnym zamodelowaniem odpowiedzi na to pytanie jest sytuacja, którą znam z życia. Kiedy byłem nastolatkiem prowadziłem eksperymenty na owadach społecznych: pszczołach oraz na mrówkach (nie miałem dostępu do termitów). Odnośnie do mrówek, przygotowałem w domu akwaterrarium wysypane piaskiem, a następnie przyniosłem w słoiku mrówki zebrane z kopca w lesie (wtedy jeszcze było ich pełno nawet tuż przy granicy osiedli z lasem sosnowym). Wsypałem mrówki do terrarium i nalałem do spodeczka syrop z rozpuszczonego cukru. Mrówki zaczęły go pić, po czym, ponieważ żyją w symbiozie z pierwotniakami w przewodzie pokarmowym, przekształcającymi cukier w alkohol, zaczęły się przewracać i wykonywać dziwne ruchy. Moja ciekawość po około dwóch godzinach wyczerpała się, wysypałem zawartość akwarium na trawę koło bloku i zająłem się innymi sprawami. Nie oddawałbym więc spraw mrówek w ręce istoty przewyższającej je inteligencją.
Ostatnio kupowałem na licytacji nowe buty z metką starej firmy Rage Age i dziewczyna zgodziła się sprzedać mi je za 33% niższą kwotę, ponieważ spodobało jej się, że zdecydowałem się zaryzykować, że będą na mnie pasować i wziąłem je „w ciemno”. Ewolucja i natura, podobnie jak ich kapłanki i ucieleśnienie doboru naturalnego – kobiety zawsze wolały ryzykantów, wizjonerów i artystów od ich nudnych, logicznych i racjonalnych mężów (jako poeta wiem o tym dobrze), ponieważ to te osoby, poeci i filozofowie Platona zmieniają świat, burzą go i zmuszają cywilizację do stałej adaptacji i niechętnego podążania za oddalającym się peletonem.
Żadne z rozwiązań, które zmieniły świat, nie było wynikiem tasowania kart, które już mieliśmy w rękawach. Ktoś nagle wyciągał Jokera i to była nowa karta, zmieniająca reguły gry.
Człowiek rozwija się przez błędy i próby, próby, w czasie których wydarza się coś, czego nie przewidział i czego nie da się wytłumaczyć racjonalnie. To, co przeżywają twórcy przypomina rozmowę z siłą wyższą, która przy zupełnym braku myśli i jakiegokolwiek pomysłu rozdziera zasłonę, pokazując coś nowego. Mozart słyszał muzykę, a nie wymyślał ją. Stradonitz przyśnił pierścień benzenu, a Poincare napisał książkę o roli oświecenia w nauce, w której przyznał się, że przez wiele nocy starał się wyprowadzić dwa twierdzenia, z których jedno przyszło mu do głowy kiedy brał prysznic, a drugie kiedy leżał na plaży, z tego co wiedział i nie udało mu się to. Wierzę im, bo napisałem ponad pół tysiąca wierszy, które czytam, jakby napisał je ktoś inny i zachwycam się nimi czasem, nie wierząc, że je napisałem. One otwierają się nagle i to zwykle w najmniej wygodnych momentach i jeżeli ich wtedy nie uchwycę – nigdy nie wracają. Fanom chatu GPT powiem tylko, że w ogóle nie czytam i prawie nie czytałem poezji, bo prawie nic mi się nie podobało, więc nie jestem nią nakarmiony, tworzę raczej z głodu.
Człowiek staje się kimś poprzez ciągłe przekraczanie tego, kim jest. Tak jak gatunek ludzki powstał dzięki umiejętności powstrzymywania zwierzęcych instynktów, wytwarzając kulturę, tak samo ludzkość rozwija się poprzez jednostki, które nie zadowala to, co jest, i które temu zaprzeczają, zmieniając świat. Ale dotąd robiliśmy to zawsze sami, nie zdając się na tryliony razy przewyższającą nas AGI.
Jeżeli wytworzenie generalnej sztucznej inteligencji doprowadzi do naszej zagłady, u podstaw prac zmierzających do powstania AGI leży chęć zniszczenia ludzkości. Zrobi to pewnie kolejny Nobel czy Oppenheimer, który przestraszy się po fakcie tym, co zrobił. Tym razem będzie o jeden most za daleko.
■
Kwartalnik Psychiatra 41 (2/2023)
Zdjęcia w serwisie: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji