Tomasz Gabryelewicz
| Prezes Polskiego Towarzystwa Alzheimerowskiego
W listopadzie 1901 roku do zakładu psychiatrycznego we Frankfurcie nad Menem zostaje przyjęta nowa pacjentka Auguste Deter. Kierujący ją do szpitala lekarz stwierdził „paraliż mózgu”. Chora trafia do psychiatry Aloiza Alzheimera, który nazywa obserwowane u 52-letniej Auguste objawy „chorobą zapominania”. Chora przebywała w zakładzie pięć lat, aż do końca. Jako przyczynę śmierci podano zakażenie krwi spowodowane odleżynami. Alzheimer, który był również neuropatologiem, robi sekcję mózgu zmarłej, opisuje i ilustruje rysunkami rozległe zwyrodnienie neuronów, dziwne skupiska białek oraz istotne zmniejszenie masy mózgu. W 1910 roku prof. Emil Kraepelin w podręczniku psychiatrii pierwszy raz używa określenia –„Alzheimersche Krankheit”. Oficjalnie nazwa „choroba Alzheimera” zostaje przyjęta w 1967 roku.
Już od XIX wieku psychiatrzy – Philippe Pinel, Jean Esquirol, Wilhelm Griesinger, Emil Kraepelin, Arnold Pick – opisywali i definiowali termin „demencja”. Z początkiem XX wieku neuronauki zaczynają przybierać kształt dyscyplin naukowych. Czy choroba Alzheimera, która jest postępującym stanem neurozwyrodnieniowym, powinna być kwalifikowana jako zaburzenie „neurologiczne” czy „psychiatryczne”? Wiadomo, że prowadzi do ciężkich zaburzeń funkcji umysłowych, ale ma również destrukcyjny wpływ na psychikę chorych, relacje społeczno-ekonomiczne, rodzinne i interpersonalne. Wraz z postępem nauki coraz bardziej zacierają się rozróżnienia między dwiema specjalnościami. Identyfikacja korelacji morfologicznych wielu chorób psychicznych powoduje, że różnice pomiędzy zaburzeniami funkcjonalnymi i strukturalnymi są mniej wyraźne. W przypadku chorób neurozwyrodnieniowych prowadzących do otępienia granica między neurologią i psychiatrią staje się umowna.
W maju 2011 roku opublikowano w Gazecie Wyborczej reportaż dotycząc opiekunów osób z tą chorobą – „Moja mama, mój tata ma alzheimera”. Możemy w nim przeczytać: „Media pisząc o tej chorobie sprowadzają ją do zapominania – a to deser w koszmarze, jakim jest alzheimer dla chorego i rodziny”. Skąd taka konstatacja? Ano stąd, że obok zaburzeń funkcji poznawczych, praktycznie u wszystkich pacjentów występuje cała gama zaburzeń psychicznych i behawioralnych. Zwykle są one bardzo uciążliwe zarówno dla chorych, jak i ich opiekunów. Przyspieszają instytucjonalizację i inwalidyzację. W 1996 roku Zespół Ekspertów Międzynarodowego Towarzystwa Psychogeriatrycznego (International Psychogeriatric Association – IPA) zaproponował termin Behawioralne i Psychologiczne Objawy Otępienia (Behavioural and Psychological Symptoms of Dementia – BPSD), definiowane jako: „objawy zaburzeń postrzegania, jakościowe myślenia, nastroju lub zachowania, które często występują u chorych z otępieniem”. U części pacjentów objawy te szybko wysuwają się na pierwszy plan obrazu chorobowego. W łagodnej fazie rozwoju otępienia alzheimerowskiego, kiedy chorzy są jeszcze zdolni do krytycznej oceny pogarszającego się funkcjonowania poznawczego często występuje apatia, depresja i lęk. Pacjenci najbardziej boją się utraty samodzielności i obawiają się, że będą ciężarem dla bliskich sobie osób. W kolejnych fazach rozwoju otępienia częściej mogą pojawiać się objawy psychotyczne oraz nasilające się zaburzenia zachowania i osobowości. Szczególnie zagrażającymi objawami są pobudzenie i agresja.
W długoterminowej opiece nad chorymi z otępieniem psychiatria ma znacznie więcej do zaoferowania niż neurologia. BPSD, w przeciwieństwie do zaburzeń poznawczych, są bardziej podatne zarówno na interwencje środowiskowe, jak i farmakologiczne. Stosując odpowiednie metody terapii można złagodzić albo wyeliminować wiele objawów neuropsychicznych. Poprawia to bezpieczeństwo i zdolność codziennego funkcjonowania chorych. Pomagamy też opiekunom łatwiej podołać ciężarowi opieki, który na nich spoczywa. Oczywiście nie można ignorować istotnego wkładu neurologii w procesie diagnostycznymi w kontrolowaniu czynników ryzyka. Ideałem jest model opieki interdyscyplinarnej opartej na bliskiej współpracy psychiatry, neurologa, psychologa, logopedy i geriatry.
Choroba Alzheimera zaistniała w polskiej świadomości społecznej we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Mocno przyczynili się do tego psychiatrzy: Leszek Bidzan, Adam Bilikiewicz, Tomasz Gabryelewicz, Andrzej Kiejna, Beata Kijanowska-Haładyna, Iwona Kłoszewska, Jerzy Leszek, Jarek Łączkowski, Marzena Maryniak-Wiśniewska, Tadeusz Parnowski, Tomasz Sobów i wielu innych. Od początku współpracowali z nami wspaniali neurolodzy – Maria Barcikowska i Andrzej Szczudlik oraz neurobiolog, nieodżałowany Jerzy Vetulani. Od tego czasu upłynęło prawie 30 lat, ale ciągle jeszcze nie dysponujemy lekami działającymi przyczynowo. Nie potrafimy zapobiec występowaniu choroby Alzheimera ani zatrzymać jej postępu. Mam głębokie przekonanie, że w tej mało komfortowej sytuacji psychiatrzy są na szczególnie uprzywilejowanej pozycji, żeby dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu skutecznie polepszać jakość życia chorych i ich opiekunów.
/