Starych książek psychiatrycznych czar

Date:

Share post:

Bogusław Habrat

            Zbieranie i obcowanie ze starymi książkami psychiatrycznymi, oprócz walorów czysto kolekcjonerskich (zdobywanie eksponatów, komponowanie zbioru, podziwianie estetyki edytorskiej, smakowanie lingwistyczne), ma spore znaczenie poznawcze. Dotyczy to szczególnie płaszczyzny kształtowania się myśli o normie i patologii, a co za tym idzie: o istocie człowieczeństwa.


            Psychiatria zrodziła się z neurologii oraz neuropatologii i stała się przyczyną dosyć gwałtownego zerwania z kartezjańskim dualizmem psychofizycznym. Polegał on na odkryciu związków między uszkodzeniami mózgu a – jak byśmy to dzisiaj określili – zaburzeniami funkcji poznawczych (Paul Broca 1861, Karl Wernicke 1874, Karbinian Brodmann 1909). Do tego czasu, za Kartezjuszem (1596-1650) wyraźnie rozróżniano odrębne substancje: cielesne, które można było badać i substancje mentalne o znacznie ograniczonym potencjale badalności i niezwiązane z cielesnością. Argumenty neuropatologiczne przeciw temu dualizmowi, zwanemu także problemem psychofizycznym, pozwoliły interpretować życie psychiczne w normie i patologii w kategoriach prawidłowej lub uszkodzonej struktury oraz funkcji lub dysfunkcji mózgu (ośrodkowego układu nerwowego, o.u.n.). Ten redukcjonizm epistemologiczny powodował bezradność eksplanacyjną wobec zaburzeń psychicznych, w których nie udało się ustalić podłoża biologicznego. W lukę tę wpasowała się psychoanaliza i wywodzące się z niej interpretacyjne kierunki psychologiczne, co stanowiło powrót do kartezjańskiego dualizmu psychofizycznego. Lektura starych książek psychiatrycznych wspaniale pokazuje do dziś ciągnący się spór o naturę człowieka: biologiczną lub uwarunkowaną środowiskowo.

            Stare książki psychiatryczne są również poważnym ostrzeżeniem przed znikomością naszego poznania. Choć dziś z łatwością demaskujemy demagogiczność niektórych wywodów, opieraniem się na aksjomatach, które w naszej postmodernistycznej interpretacji wcale aksjomatami nie są, to mamy okazję do refleksji nad tymi samymi wynikającymi z niewiedzy nadinterpretacjami „oczywistych oczywistości”. Na osi czasu przesunęliśmy się o dziesięciolecia, ale czy postęp naszej wiedzy i syntezy psychiatrycznej nie jest równie żałosny jak przytaczane w prezentacji cytaty budzące dziś śmiech. Z czego się śmiejemy? Może z siebie?

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

CZYTAJ RÓWNIEŻ

OSTATNIO DODANE

Pejzaże (Anna Netrebko i Reszta Świata)

Bogusław Habrat Ostatni felieton na tyle poruszył Naczelnego, że wysyłając mnie na festiwal o pretensjonalnej nazwie „Pejzaże” nie tylko...

Cel i logika leczenia psychiatrycznego

Łukasz Święcicki Przyznaję się bez bicia. Znowu sięgnąłem do Clausewitza (proszę zauważyć, że te dwa zdania się rymują, jeśli...

Co nas kształci, a co kształtuje?

Agata Todzia-Kornaś Kiedy podejmowałam decyzję o rezydenturze, psychiatria nie była tak popularnym kierunkiem jak teraz. Mogę nawet powiedzieć, że...

O samotności i osamotnieniu. Dlaczego samotność jest czasami potrzebna?

Luiza Kula | Asystentka Zdrowienia w CZP w Myślenicach, Członek Akademii Liderów Cogito W dobie nadmiernej ilości kontaktów samotność jest...