Surowość Profesora Karola Spetta

Date:

Share post:

Jacek Bomba

Twórca krakowskiej szkoły psychiatrii sądowej uchodził za człowieka surowego. Nie oznacza to przecież, że gustował w befsztykach po tatarsku i surówce z marchwi. Ale to, że tematy kulinarne nie znajdowały uznania w jego oczach. Oczach o surowym spojrzeniu, a mimo to cieszących się wśród Pań opinią pięknych. Był przystojny, choć niewysoki. Plotka mówiła, że swoją żonę, Stanisławę Janczyszyn uprowadził z klasztoru. Profesor Spettowa[ii] była wybitnym radiologiem, twórczynią polskiej szkoły neuroradiologii. A plotka zrodziła się zapewne pod wpływem portreciku pięknej kobiety w kornecie, który wisiał w domowym gabinecie Profesora. Profesorostwo zajmowali asystenckie mieszkanie w klinice wybudowanej przy ulicy Botanicznej w początkach XX wieku przez Jana Piltza, kiedy objął pierwszą Katedrę Neuropatologii i Psychiatrii w Uniwersytecie Jagiellońskim. Podobno, dawno temu, Profesorostwo Spettowie podejmowali w tym mieszkaniu gości.

Profesor był znawcą niemieckiej szkoły psychopatologii opisowej. Psychopatologia szczegółowa stanowiła lwią część jego wykładów, jest też ważną częścią jego najważniejszego dzieła drukowanego Psychiatrii w procesie karnym napisanym wraz z wybitnymi prawnikami: profesorem Władysławem Wolterem i profesorem Marianem Cieślakiem. Staranność i surowa dokładność Profesora wyrażała się – między innymi – w licznych spotkaniach ze współautorami przy herbacie i ptifurkach. Ich celem było dyskutowane poprawności przygotowywanego tekstu.

Był wybitnym psychiatrą sądowym. Stworzył, bez wątpienia, fundamenty krakowskiej szkoły psychiatrii sądowej, na których rozwijali swoje teorie jego uczniowie – Adam Szymusik, Roman Leśniak i ich uczniowie – Zdzisław Ryn, Janusz Heitzmann i Krzysztof Gierowski. Profesor Spett optował za integralnością czynności psychicznych i powiązaniem zdolności rozpoznawania znaczenia czynu i kierowania postępowaniem. Ale znajdował też mocne argumenty dla utrzymania tezy znaczącego ograniczenia zdolności kierowania działaniami przez osoby z zaburzeniami osobowości. Oczywiście wtedy, gdy działanie mieściło się w obszarze, w którym osobowość człowieka jest zaburzona. Tu znajdowało miejsce jego uznanie dla szczegółowej klasyfikacji psychopatii opracowanej przez Kurta Schneidera i dla jego stanowiska w kwestii poczytalności psychopatów. Warto zauważyć, że stanowisko Spetta znacząco różniło się od tego, jakie zajmowali Tadeusz Bilikiewicz[iii] i Ryszard Dreszer[iv]. Zestawienie poglądów tych luminarzy psychiatrii polskiej pozwala na poważny namysł nad różnorodnością surowości postaw ludzkich. Profesor Dreszer redagował w latach 1933-1936 czasopismo Zagadnienia rasy. Profesor Bilikiewicz proponował w latach siedemdziesiątych chińskie[v] rozwiązanie problemu uzależnień od środków psychoaktywnych.

Profesor Spett był, co zrozumiałe, cenionym biegłym. Orzekał o poczytalności oskarżonych w głośnych w połowie XX wieku kryminalnych procesach o morderstwa: Władysława Mazurkiewicza i Karola Kota. Podejmując zadania biegłego uczestniczył w rozprawach. Gromadził w ten sposób obserwacje o orzekanych i mógł na bieżąco odpowiadać na pytania stron i sądu. Znane było jego powiedzenie o pytaniach, na które nie ma odpowiedzi: „jak powstała pierwsza komórka?”, „jaka jest przyczyna schizofrenii?” i „kiedy wrócę z sądu?”. Przyjaźnił się też z wybitnymi adwokatami krakowskimi. Mecenas Karol Buczyński, mecenas Stanisław Warcholik także bywali u Profesorostwa na herbatkach.

Herbata z ptifurkami podawana była na sposób lwowski, obydwoje Profesorostwo, zanim znaleźli dom w Krakowie, mieszkali i pracowali we Lwowie. Byli ludźmi tak eleganckimi (kapelusze Pani Profesor prezentowane na zjazdach radiologów wraz z wykładami jeszcze przed II Wojną Światową zapadły w pamięć co wrażliwszym rentgenologom), że nie zajmowali się kuchnią, pozostawiając to odpowiedzialne zadanie gosposi. Niestety brak właściwie rzetelnych danych na temat ptifurek. Udało się co prawda ustalić, że Pani Profesor zaopatrywała dom w Delikatesach u Hawełki. Ale już lista zakupów zaginęła.

Kuzynka Profesora, artystka malarka, Pani Ewa Kierska-Hoffmannowa[vi] indagowana w tej sprawie sugerowała, że być może były to kawałki „unudzonki”. Pewności jednak nie ma, bo jest to jedyny rodzaj ciasteczek do herbaty, jakie artystka przygotowywała sama. Nazwa tych ciasteczek została wprowadzona przez uczniów Adama Hoffmanna, których Pani Ewa Kierska także nimi raczyła.

Unudzonka

½ litraMleka (tłustego)
15 dkgCukru
12,5 dkgMasła
½ opakowaniaCukru z wanilią
1 opakowanieAndrutów (wafli)
4 łyżkiDżemu morelowego

W płaskim rondlu stopić masło z cukrem i wlać mleko. Gotować ciągle mieszając aż powstanie gęsta masa (około 30 minut). Smarować nią kolejne andruty układane jeden na drugim. Na dwu andrutach, zamiast kajmaku rozłożyć cienką warstwę dżemu morelowego (to ukłon w stronę tortu Sachera). Kiedy ostygnie, pokroić ostrym nożem na niewielkie kwadraty lub romby.

Nie jest jednak wykluczone, że gosposia Pani Profesor Spettowej przygotowywała inny galicyjski przysmak, piszinger. Podobny, a jednak inny, jak różne są ludzkie surowości.

Piszinger

30 dkgMasła
25 dkgCukru
10 dkgCiemnego kakao
25 mlBrandy
4Żółtka
1 opakowanieAndrutów (wafli)
4 łyżkiDżemu morelowego (niekoniecznie)

Cukier rozpuścić w odrobinie wody. Do syropu dodać stopniowo masło, żółtka i kakao intensywnie mieszając mikserem (można ucierać w makutrze). Na końcu wlać kieliszek brandy. Andruty przesuszyć w piekarniku. Smarować je masą układając jeden na drugim. Można dodać warstwę lub dwie dżemu morelowego pamiętając o wiedeńskich koneksjach Galicji. Resztę masy rosmarować po wierzchu. Pokroić ostrym nożem na niewielkie kwadraty lub romby.

Trzeba się jednak pogodzić z faktem, że zagadka ptifurek Pani Profesor Spettowej nadal czeka na rozwiązanie.


[i] Karol Spett 1899-1970

[ii] 1902-1994

[iii] 1901-1980, profesor psychiatrii w Gdańsku

[iv] 1897-1968, profesor psychiatrii w Poznaniu

[v] Chińskie rozwiązanie: załadować niepożądanych członków społeczeństwa na stary statek i storpedować na morzu (III Gdańskie Dni Lecznictwa Psychiatrycznego, Jastarnia 1972)

[vi] 1923-2013

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

CZYTAJ RÓWNIEŻ

OSTATNIO DODANE

Pejzaże (Anna Netrebko i Reszta Świata)

Bogusław Habrat Ostatni felieton na tyle poruszył Naczelnego, że wysyłając mnie na festiwal o pretensjonalnej nazwie „Pejzaże” nie tylko...

Cel i logika leczenia psychiatrycznego

Łukasz Święcicki Przyznaję się bez bicia. Znowu sięgnąłem do Clausewitza (proszę zauważyć, że te dwa zdania się rymują, jeśli...

Co nas kształci, a co kształtuje?

Agata Todzia-Kornaś Kiedy podejmowałam decyzję o rezydenturze, psychiatria nie była tak popularnym kierunkiem jak teraz. Mogę nawet powiedzieć, że...

O samotności i osamotnieniu. Dlaczego samotność jest czasami potrzebna?

Luiza Kula | Asystentka Zdrowienia w CZP w Myślenicach, Członek Akademii Liderów Cogito W dobie nadmiernej ilości kontaktów samotność jest...