Maciej Matuszczyk
Właśnie mijają 2 lata od 20 marca 2020 r., kiedy został ogłoszony stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2. Do tego czasu wizyty zdalne była rzadko stosowane, choć dopuszczała je ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty.
Sytuacja zmieniła się na przełomie marca i kwietnia 2020 r. wraz z wprowadzeniem przepisów regulujących udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej i NFZ rozpoczął finansowanie świadczeń opieki zdrowotnej w obszarze psychiatrii za pomocą systemów teleinformatycznych. Wyrazem tej zmiany jest stanowisko Ministra Zdrowia z dnia 30 marca 2020 r., w którym dopuszczono realizację świadczeń udzielanych za pomocą systemów teleinformatycznych, w tym wizyt pierwszorazowych, porad psychologicznych i sesji psychoterapii. To spowodowało otwarcie na telepsychiatrię nie tylko w obszarze świadczeń NFZ, ale także komercyjnych.
Do dnia dzisiejszego Ministerstwo Zdrowia nie wycofało się ze swoich rekomendacji w zakresie ochrony zdrowia psychicznego. Jednocześnie, do chwili obecnej nie zostały zakończone prace nad standardem organizacyjnym teleporady udzielanej przez podmioty świadczące ambulatoryjną psychiatryczną opiekę zdrowotną.
Celem nadrzędnym wprowadzania zdalnych wizyt było utrzymanie jak najdłużej ciągłości świadczenia usług poprzez zmniejszenie ryzyka infekcji wśród personelu placówek medycznych. Podmioty realizowały to w oparciu o rekomendacje konsultanta krajowego, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz własnych doświadczeń, dostosowując się zawsze do aktualnej sytuacji epidemiologicznej.
Z badań ankietowych, które kilkukrotnie w ostatnich miesiącach wykonywałem wynika, że większość lekarzy preferowała wizyty osobiste, choć 85-90% lekarzy przyznawało, że stosuje wizyty online w swojej praktyce.
Wraz z trwaniem pandemii, oswajaniem jej, ale też rosnącym poziomem wyszczepienia, widoczny był coraz większy powrót do kontaktu osobistego. Nie tylko zresztą w zakresie relacji pacjent-lekarz, również pierwsze szkolenia i konferencje „w realu” cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem.
Przyglądając się praktyce w moim miejscu pracy, jestem przekonany, że telewizyty z nami pozostaną. Są bardzo dobrym rozwiązaniem dla pacjentów znanych i stabilnych, gdy wizyta dotyczy kontynuacji dotychczasowego leczenia. Jednak widzę też zastosowanie telewizyt w przypadku porad terapeutycznych, gdy konieczna jest zmiana leczenia, edukacja pacjenta – odpowiedź na jego pytania i wątpliwości czy motywacja do leczenia lub włączenie dodatkowych procedur – np. psychoterapii. Dopuszczaliśmy też wizyty zdalne pierwszorazowe. Mając w zanadrzu możliwość przeprowadzenia kolejnej wizyt w kontakcie osobistym w razie, gdyby specjalista uznał, że to konieczne. Oczywiście zastosowanie wizyty zdalnej jest możliwe wyłącznie w przypadku wyrażenia na nią zgody przez pacjenta.
Widzę kilka korzyści z zastosowania telewizyt:
- lepsze wykorzystanie czasu przeznaczonego na świadczenia – w przypadku absencji pacjenta można próbować kontaktować się z kolejnym. A jeśli specjalista pracuje w kilku miejscach, zyskuje czas, który przeznaczyłby na dojazdy,
- komunikacja bez maseczek – na pewno udrażnia kanał komunikacji pozawerbalnej, choć faktycznie tylko w obszarze tego, co widać na ekranie,
- możliwość pracy z pacjentem, który nie mógł dotrzeć do placówki z powodu choroby, problemów z mobilnością czy wyjazdu poza miejsce zamieszkania.
W praktyce specjaliści w część dni pracują w poradni, w inne spoza (z domu lub z innej placówki).
Minusy tej formy komunikacji:
- jakość połączenia – zakłócenia, zrywanie komunikacji. Nie wszyscy pacjenci dysponowali sprzętem i łączem umożliwiającym przeprowadzenie wideokonsultacji,
- rozpraszające otoczenie pacjenta – choć wcześniej też zdarzało się, że pacjent przychodził z dzieckiem do poradni, jednak to była kazuistyka. W przypadku telewizyt „pełna chata” w tle nie należała do rzadkości, co mogło negatywnie wpływać na jej efektywność,
- brak możliwości badania fizykalnego.
/
# # #
OGŁOSZENIA I REKLAMY:
The gallery was not found!