Ja we wczesnej schizofrenii – Jerzy Zadęcki

Date:

Share post:

Jacek Bomba

Recenzowanie książki bliskiego kolegi stawia człowieka w niezbyt zręcznej sytuacji, a Autora znam od ponad pół wieku. Nasze ścieżki przez spory szmat czasu biegły tuż obok siebie. Recenzowałem ją już — pozytywnie — dla Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wydawnictwo poprosiło mnie też o napisanie wstępu, na co z przyjemnością przystałem. Można stwierdzić, że nie mogę być bezstronnym recenzentem. Czy jednak recenzent musi być bezstronny? Czy w ogóle może być bezstronny? Myślę, że wobec omawianej pozycji chyba nawet nie powinien.

Jest to bowiem książka wyjątkowa.

Ja we wczesnej schizofrenii – Jerzy Zadęcki

Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego; Kraków 2015, ss. 184. ISBN 978-83-233-3892-5

Powstała na podstawie materiału klinicznego zebranego przez Zadęckiego pięćdziesiąt lat temu, opracowanego pod opieką Profesora Kępińskiego, w namiętnym sporze z promotorem. Zadęcki, zachęcany przez Kępińskiego, zmierzał do fenomenologicznej analizy życia uczuciowego osób we wczesnej schizofrenii. Wierny wybranej metodzie nie chciał wyciągać z analizy żadnych wniosków, do czego promotor nie chciał dopuścić. Badania, na których opiera się ta książka, Jerzy Zadęcki przeprowadził w latach sześćdziesiątych, w ramach przewodu doktorskiego.

Po pół wieku maszynopis pracy został odkryty w Bibliotece Medycznej UJ i był wykorzystywany w terapii, czytany przez pacjentów i terapeutów, dyskutowany. Ożył. Docentowi Andrzejowi Cechnickiemu udało się skłonić Autora do przygotowania tej pracy do druku.

Sięgnięcie po badania przeprowadzone pięćdziesiąt lat wcześniej i poddanie ich ponownej analizie wymaga dużej odwagi. Zadęcki uwzględnił to, co zaszło w psychiatrii w ciągu pół wieku. A przecież zaszło bardzo wiele.

„Lektura wyników ponownej analizy materiału jest ożywcza jak kąpiel po długim dniu. Psychiatra o sporym stażu klinicznym ma szansę, czytając ją, otrząsnąć się z pyłu namolnych pouczeń, jakimi traktują go modni zwolennicy obiektywizmu naukowego w medycynie. Młodzi psychiatrzy i adepci tej dyscypliny medycznej mogą w niej znaleźć odtrutkę na zawężające myślenie i ograniczające jego samodzielność wymogi programów szkolenia podyplomowego, w którym, wbrew standardowi i zaleceniu Rady Psychiatrów Europejskiej Unii Lekarzy Specjalistów (UEMS, B&SP), pomija się rozumiejące nauczanie psychopatologii i podmiotowe traktowanie chorych. I w końcu osoby chorujące i ich najbliżsi mają możliwość doświadczenia, że psychiatra nie musi ograniczać się do rozpoznawania zaburzeń wyłącznie według kryteriów diagnostycznych tej lub innej klasyfikacji i pozyskiwania współpracy chorego i jego rodziny” – te zdania napisałem we wstępie do recenzowanej książki. Ponowna lektura, już wydrukowanego tekstu nie spowodowała, żebym zmienił zdanie.

Zadęcki zastosował w badaniach podejście fenomenologiczne. Analiza fenomenologiczna wymaga starannego unikania przy opisie terminów mających określone znaczenie w teoriach wyjaśniających genezę zjawisk psychopatologicznych. Autor skrupulatnie przestrzega tej zasady. Od połowy ubiegłego wieku większość teorii genezy zaburzeń psychicznych została zakwestionowana, a nowych, jak dotychczas, nie potwierdzono w badaniach empirycznych. Porządkując dotychczasowy dorobek, psychiatria współczesna (World Health Organisation w Międzynarodowej Klasyfikacji – ICD, American Psychiatric Association w Diagnostic and Statitical Manual) deklaruje wprost, że nie ma podstaw do przyjmowania kryterium etiologicznego zdecydowanej większości zaburzeń zdrowia psychicznego, w tym schizofrenii. Eksperci tych organizacji decydują się na kontynuowanie opisowego (tak, jak to uczynił pół wieku temu Zadęcki) podejścia do klasyfikowania zaburzeń psychicznych. Zadęcki, inaczej niż APA w DSM, nie traktuje opisu fenomenologicznego jako punktu wyjściowego do formułowania nowych hipotez etiologicznych. Jego tekst służy raczej przybliżeniu możliwości rozumienia człowieka we wczesnej fazie schizofrenii: intelektualnego oraz, równocześnie, emocjonalnego. Ta równoległość ma fundamentalne znaczenie dla psychoterapii cierpiących.

Zadęcki nie opowiada się za żadną ze znanych szkół psychoterapii osób, u których rozpoznaje się zaburzenia schizofreniczne. Nie przedstawia też własnej. Wartość tej pracy upatruję we wzbogaceniu podejścia rozumiejącego dla budowania relacji z drugim człowiekiem. A to przecież warunek konieczny dla terapii.

Psychiatra 9 (2/2015)

Zdjęcia w serwisie: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji

CZYTAJ RÓWNIEŻ

OSTATNIO DODANE

Pejzaże (Anna Netrebko i Reszta Świata)

Bogusław Habrat Ostatni felieton na tyle poruszył Naczelnego, że wysyłając mnie na festiwal o pretensjonalnej nazwie „Pejzaże” nie tylko...

Cel i logika leczenia psychiatrycznego

Łukasz Święcicki Przyznaję się bez bicia. Znowu sięgnąłem do Clausewitza (proszę zauważyć, że te dwa zdania się rymują, jeśli...

Co nas kształci, a co kształtuje?

Agata Todzia-Kornaś Kiedy podejmowałam decyzję o rezydenturze, psychiatria nie była tak popularnym kierunkiem jak teraz. Mogę nawet powiedzieć, że...

O samotności i osamotnieniu. Dlaczego samotność jest czasami potrzebna?

Luiza Kula | Asystentka Zdrowienia w CZP w Myślenicach, Członek Akademii Liderów Cogito W dobie nadmiernej ilości kontaktów samotność jest...