Jaka filozofia dla młodych psychiatrów? Wrażenia z pierwszego kursu.

Date:

Share post:

Jakub Tercz

W lipcu zakończyliśmy pierwszą edycję kursu „Filozofia i psychiatria w poszukiwaniu wspólnego języka” organizowanego przez Fundację OSFP dla studentów i studentek kierunków medycznych, w większości osób z kierunku lekarskiego oraz rezydentów. Tytułem nawiązywaliśmy do pierwszej konferencji z cyklu Otwartych Seminariów, którą zorganizowaliśmy w kwietniu 2015 roku w auli dawnej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, w nieistniejącym już budynku Sklepu Meblowego „Emilia”.

Byliśmy wtedy grupą osób związanych przede wszystkim z akademią – w organizacji i finansowo wspierały nas przede wszystkim Uniwersytet Warszawski oraz UMCS w Lublinie. Podskórnie czuliśmy, że, jak wyrażał się Andrzej Kapusta, potrzebna jest platforma do współpracy środowiska – nie środowiska filozoficznego z filozoficznym (czy psychiatrycznego z psychiatrycznym), ale we wzajemnych wertykalnych związkach: psychiatrycznego, pielęgniarskiego, psychologicznego, pacjenckiego, opieki społecznej. Ciekawie to już wtedy wyglądało w Lublinie, gdzie od roku 2013 Wydział Filozofii i Socjologii realizował z Biurem ds. Osób z Niepełnosprawnościami i Wsparcia Psychologicznego UMCS program „Przyjazny Uniwersytet”, mieliśmy więc pewien przykład, jakiś kierunek. Tu, w Warszawie, zaprosić psychiatrów pomógł nam wtedy na tę pierwszą konferencję profesor Jacek Wciórka, dzięki któremu poznaliśmy m.in. Tomasza Szafrańskiego, redaktora naczelnego PSYCHIATRY. Już wtedy partnerem naszej konferencji zostały Fundacja eFkropka i Warszawski Dom pod Fontanną. Od roku 2018 sami prowadzimy Teatr Kryzys zainicjowany i kierowany przez ekspertkę przez doświadczenie Katarzynę Parzuchowską.

Ale pozostając przy początkach: podczas drugiego Otwartego seminarium do grona partnerów konferencji dołączył Oddział Terenowy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego; związki z psychologami i ich obecność na pokładzie OSFP była później już tylko umacniana, m.in. dzięki włączeniu się do zespołu psycholożki i psychoterapeutki Agnieszki Brejwo, dziś superwizorki w podejściu Otwartego Dialogu, od prawie roku Asystentką Zarządu jest Aleksandra Hamny, studentka psychologii na Trinity College w Dublinie. Już w 2016 roku na Otwartych seminariach regularnie spotkać można było Wiesławę Biegańska-Kacperek, wieloletnią dyrektor Wydziału Polityki Społecznej w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim. Tak to się wtedy zaczynało, chociaż czasy były inne, byliśmy przed I Kongresem Zdrowia Psychicznego, cytowało się tylko raport Cechnickiego o tym, że pierwsza próba wdrażania Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego zakończyła się fiaskiem, o rozpoczęciu Pilotażu CZP chyba nikt nie mówił poważnie.

Od tamtego czasu zespołowi związanemu z Fundacją OSFP towarzyszyły różne pytania, np.: czy może być jakaś inna psychiatria niż biomedyczna, jakie powinny być jej fundamenty poznawcze, aksjologiczne, antropologiczne; część jakiego większego systemu ochrony zdrowia psychicznego mogłaby taka psychiatria stanowić; jaka postawa powinna być kręgosłupem dla praktyk wsparciowych, jakie to w ogóle mogłyby być praktyki; jaki model wiedzy jest najbardziej adekwatny do poznawania zdrowia i niezdrowia psychicznego; czym różni się ekspert przez wiedzę od eksperta przez doświadczenie? Dziś zdawać się może, że wszystkie te pytania ogniskują w pytaniu o reformę środowiskową i pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego. Jaki to byłby ten psychiatra, co współpracuje z psychologiem, psychoterapeutą, asystentem zdrowienia, pracownikiem socjalnym, pedagogiem? A skoro wiedza taka wcale nie musi być wrodzona, może warto zaproponować młodym ludziom zastanawiającym się nad tym, czy nie zostać lekarzem-psychiatrą, poznania, może nie konkretnych rozwiązań organizacji takiej pracy, ale pewnego paradygmatu wiedzy organizującej w ogóle myślenie, pozwalającej zorientować się we własnym środowisku, zaproponować paradygmat wiedzy, który pomagałby się zorientować, o co właściwie w takim systemie chodzi?

Stąd właśnie ten kurs na temat filozofii i psychiatrii. Składał się z ośmiu 3-godzinnych spotkań prowadzonych przez 14 wykładowców i wykładowczyń, w tym dwoje z zagranicy. Zarejestrowało się 141 osób, zakwalifikowaliśmy 72. Przed i po kursie badaliśmy studentów specjalnie do tego przygotowanymi kwestionariuszami. Na analizę przyjdzie jeszcze czas. Na tę chwilę wiemy, że wszyscy poza dwiema osobami, uważają, że studia medyczne nie przygotowują ich do wykonywania zawodu psychiatry oraz że bardzo dobrze wiedzą, że sprawy związane ze zdrowiem psychicznym są zasadniczo skomplikowane. Co mieliśmy do zaoferowania?

Zaczęliśmy od zastanowienia nad tym, czym w EBM jest dowód, co skrupulatnie wyjaśniał Paweł Zagożdżon, profesor psychiatrii i dziekan Wydziału Farmaceutycznego GUMed. Za pomocą quizu sprawdzał na żywo, skąd uczestnicy i uczestniczki kursu czerpią wiedzę na temat leków. Mnożył badania dystansujące do jednoznacznie pozytywnej oceny farmakoterapii opisując zasadniczo niskie dla leków psychiatrycznych wykraczanie poza efekt placebo. Opowiadał o „micie nierównowagi chemicznej mózgu” przytaczając stanowisko Stephena M. Stahla i cytując jego „Stahl’s Essentials Psychopharmacology” – dziś oczywiście wszyscy już wiemy, że „brak jest bezpośrednich dowodów na potwierdzenie hipotezy o monoaminowej etiologii depresji”, ale 4 miesiące temu nie było to takie oczywiste. Wątpliwości, z którymi pozostawił nas wykład Zagożdona, w ciekawy sposób korespondowały z elektryzującym spotkaniem z Mirą Marcinów, autorką „Historii polskiego szaleństwa”, która w finale swojej części zatytułowanej „Depresja czy melancholia?” przeprowadziła debatę oxfordzką pod hasłem „romantyzacja vs medykalizacją smutku”: czy ważniejsze jest medyczne rozpoznawanie smutku jako depresji oraz farmakologiczne zapobieganie mu, czy też należy jednak dostrzegać szersze konteksty, np. społeczno-ekonomiczne uwikłania i zachowywać kulturowe miejsce dla melancholii?

Żeby móc odnieść kwestie do konkretnej rzeczywistości, Tomasz Szafrański pokazywał, że psychiatria środowiskowa nie jest tylko ideą, ale wydarza się teraz, oraz że miała już swoje korzenie w latach 80. na warszawskim Ursynowie, gdzie w cieniu komuny, sieć komórek wsparciowych w blokach mieszkalnych organizował pod nazwą Synapsis Kazimierz Jankowski ze współpracownikami. Przedstawiał więc Szafrański Jankowskiego nie jako antypsychiatrę, ale psychiatrę humanistycznego i reformatora. W podobnym duchu, ze swojej strony przedstawiałem, jak elementy różnych odnóg tzw. ruchu antypsychiatrycznego weszły do standardu psychiatrii środowiskowej: odchodzenie od koncepcji szpitala-miasta i psychiatrii azylowej na rzecz rozproszonych mniejszych komórek, organizacja hosteli czy oddziałów psychiatrycznych w szpitalach ogólnych i inne „zdobycze” deinstytucjonalizacji to wynalazki wprowadzane we Włoszech lat 70. przez Grupę Basagli. Natomiast dekadę wcześniej w Wielkiej Brytanii to David Cooper prawdopodobnie po raz pierwszy w historii zaprosił pacjenta psychiatrycznego, żeby wypowiadał się podczas konferencji psychiatrycznej. Niezależnie od konkretnych rozwiązań, zawsze lepszych lub gorszych, nie jest najgorszą sprawą podglądać tę historię humanizacji ówczesnej psychiatrii.

Duże wrażenie (co wiemy dzięki kwestionariuszom) zrobił udział ekspertki przez doświadczenie Katarzyny Parzuchowskiej, aktualnie Trenerki i Specjalistki ds. Komunikacji w ŚCZP dla Dzieci i Młodzieży na Woli w Warszawie. W pierwszej części Parzuchowska przedstawiała różne strategie samorzecznicze (mówiła m.in. o amerykankach Elan Saks oraz Cecili McGough). Drugą część stanowiła sesja Q&A. Gorąca była już otwierająca część dyskusji na temat szans i zagrożeń współpracy z asystentami zdrowienia, podczas której wypowiadali się studenci i studentki. Asystenci powinni pomagać w tym, by głos pacjentów nie był pacyfikowany – uznała Magda, jedna z uczestniczek. W dalszej części odwrócono relację, i to ekspertkę przez doświadczenie pytali sami kursanci m.in. o to, jakie to jest uczucie konfrontować swoje urojenia, szczególnie te przyjemne, z rzeczywistością oraz jaką rolę odgrywa podczas psychozy cierpliwe tłumaczenie rzeczywistości przez osoby bliskie czy w końcu, jaką według jej doświadczenia rolę odgrywa psychoterapia.

Mówiliśmy więc o przeżyciowym wymiarze kryzysów psychicznych podczas spotkania z ekspertką przez doświadczenie, ale też z ekspertami przez wiedzę, m.in. wiedzę fenomenologiczną. Ogólną ramę dla skądinąd cały czas prężnie się rozwijającej psychiatrii fenomenologicznej dał Marcin Moskalewicz, twórca programu kursu z UMP (aktualnie badawczo w Heidelbergu). Moskalewicz przywołał barwny opis różnicy między fenomenologią a psychologią, odwołując się do metafory drogi w lesie, przez którą przebiega sarna. „Sarna przechodzi przez drogę. (…) Potraktujmy to jako metaforę tego, czym jest doświadczenie. Dla psychologa istotne będzie to, że sarna przechodzi przez drogę. Dla fenomenologa zainteresowanego strukturami świadomości, istotne będzie to, że droga przecina las. I to, że sarna przechodzi przez drogę, jest wtórne wobec tego, że droga przecina las. To sarna i las były tutaj wcześniej. Sarna idzie po trasie, którą zwykła chodzić wcześniej, ale dla nas, po to, żeby zobaczyć sarnę na drodze, konieczna jest droga. Czyli ta droga, powiedziałby w cudzysłowie taki transcendentalny fenomenolog, jest warunkiem możliwości tego, by zobaczyć na niej sarnę”. Przytaczał też Moskalewicz przypadki własnych badań nad pacjentami, których psychopatologiczne doświadczenia ujmował jako zaburzenia struktury czasu.

Z kolei odwołując się, w prawdzie do inspiracji psychoanalitycznej, ale – jak sama przyznała – w zupełnej zgodzie z metodą fenomenologiczną, Olga Sakson-Obada z UAM, szukała fundamentalnego doświadczenia schizofrenii w zaburzeniu poczucia doświadczenia cielesności. Być może jest tak, że to niemożliwość odnalezienia się w przestrzeni ma charakter pierwotny, zaś objawy zwykle opisywane mają charakter wtórny – zastanawiała się wspólnie z uczestnikami. „Pacjenci psychotyczni nie mają panowania nad własnym ciałem, są bardzo blisko doświadczenia, że ciało może ich opuścić, może ulec dezintegracji i to budzi doświadczenie zakłopotania, i oczywiście trwogi jako ekstremum doświadczenia lęku”. W odpowiedzi na pytanie Anny Sterny, – która innego dnia prowadziła swoją część o doświadczeniu diagnozy borderline – Sakson-Obada podkreśliła, że u osób z zaburzeniami psychotycznymi zagubienie cielesne jest pierwotne do zagubienia poznawczego.

Jeszcze inną możliwość stosowania opisu fenomenologicznego proponował psychiatra i psychoterapeuta profesor Giovanni Stanghellini z Uniwersytetu w Chieti, którego zdaniem zaburzenia odżywiania zajmują w uniwersum psychicznym doświadczających je osób miejsce religii, należy więc do treści dotyczących tych zaburzeń podchodzić dokładnie tak, jakby były to przekonania religijne. Włoski psychiatra zapowiedział także szersze omówienie praktyki wynikającej z analiz fenomenologicznych – o które poprosimy go przy okazji kolejnej edycji. Na razie wymienił cztery dyrektywy, które ma rozwinąć w drugim cyklu: 1) Staraj się nie mówić o jedzeniu z osobą, która ma zaburzenia odżywania. 2) Pozwól takiej osobie mówić swobodnie o swoim doświadczeniu ciała. 3) Pozwól jej mówić, jak czuje się widziana przez innych. Możesz spodziewać się, że opis własnego ciała i odczuwania samej siebie będzie niespójny z opisem tego, jak osoba uważa, że jej ciało jest przez innych widziane. 4) Nie podważaj wartości osoby z zaburzeniami odżywiania, ale eksploruj je. Jeśli uznasz, że to ważne, bądź bezpośredni co do ujawniania własnych wartości.
Czekamy więc na jesień.

            Gorącą dyskusję wzbudził wykład Michaela Schwartza, amerykańskiego emerytowanego profesora z Texas A&M School of Medicine. Schwartz demonstrował literalne podejście do rozumienia neuroróżnorodności: jesteśmy różni bardziej, niż nam się to na co dzień wydaje, ale zwykle tej różnorodności innych osób nie zauważamy, z różnych powodów i w różny sposób. Część z nas otrzymuje diagnozę „spektrum autyzmu”, ale problemy psychiatryczne nie wynikają z samego bycia w spektrum, ale z powodu zasadniczej wrogości społecznej, która powoduje samotność, więc gdyby bardziej zauważać i wzmacniać osoby neuroróżnorodne, sama medyczność diagnozy mogłaby zostać osłabiona. Zapytany o kontrowersyjność i podstawę swojego twierdzenia, Schwartz powołał się na odróżnienie wyjaśniania i rozumienia spopularyzowane przez Karla Jaspersa. Wyjaśnianie dotyczy naukowego badania, zmierzenia, analizy, ujęcia wzorowanego na matematycznym, natomiast rozumienie dotyczy interpretacji, sensu, opowieści i wartości. Potrzebujemy obu, podkreślał Schwartz, przy czym szczególnie zaniedbany jest we współczesnej psychiatrii obszar rozumienia.

O źródłach naszej wiedzy, chociaż inaczej niż Zagożdżon, bo dalej w kontekście spektrum autyzmu, opowiadał Maciej Wodziński z UMCS. „Choćbyśmy nie wiem jak bardzo starali się przekonać siebie i innych do tego, że czerpiemy informacje tylko ze źródeł rzetelnych i sprawdzonych, to mimo wszystko nie do końca tak jest”. Opowiadał o swoich badaniach na temat tychże faktycznych źródeł, opartych na dwuczęściowym kwestionariuszu. W pierwszej części należało podawać źródła, z których czerpie się wiedzę o autyzmie – niemal wszyscy podawali źródła naukowe i samorzecznicze. W drugiej części należało zaś podać trzy pierwsze skojarzenia z hasłem „spektrum autyzmu”. Odpowiedzi były radykalnie inne – 90% skojarzeń to: upośledzenie związane z cierpieniem i całkowitym odcięciem od świata, opowiadał Wodziński. Następnie uczestniczy i uczestniczki podzielili się na dwie grupy w oddzielnych pokojach, które przygotowywały opisy osób w spektrum autyzmu na podstawie materiałów prasowych, nie trzeba dodawać, że z wynikami straszno-komicznymi. Wodziński uczulał więc przyszłych lekarzy, że nikt nie jest wolny od wpływów mediów, nie ważne jak jest wyedukowany.

W końcu zaburzenia osobowości – tematem zajął się najpierw Konrad Banicki, psycholog z UJ. Za motyw przewodni swojego wystąpienia wybrał różnicę między charakterem a osobowością. Wyjaśniał, dlaczego warto czytać greckich filozofów, żeby lepiej zrozumieć, czym jest charakter, w odróżnieniu od osobowości, której zasadniczo dotyczy współczesna psychologia. Argumentował też za rozpatrzeniem zasadności dymensjonalnego podejścia do zaburzeń osobowości, w myśl którego każdego człowieka można opisać według kilku cech występujących w różnym stopniu, w przeciwieństwie do charakterystycznego dla tradycyjnego diagnozowania podejścia kategorialnego (objaw jest lub go nie ma). Tłumacząc podejście dymensjonalne, przytoczył analogię radia z trzema suwakami: częstotliwością, głośnością i barwą; każdy suwak zawsze jest gdzieś. Tak samo można rozważać osobowość jako zbiór cech, przykładowo opierając się na „wielkiej piątce”: neurotyczność, ekstrawersja, otwartość na doświadczenie, ugodowość i sumienność, za pomocą których można opisać istotne cechy każdego człowieka. Od tego punktu zaczęła swoją kolejną część Anna Sterna, psycholożka z UMP – różnica między doświadczeniem osób z zaburzeniami osobowości dotyczy ilości pewnych cech, a nie różnicy jakościowej. Z uczestnikami i uczestniczkami kursu warsztatowo zastanawiała się, na ile elementy doświadczenia osób z diagnozą borderline są wspólne dla nich samych, a na ile są różne.

Cały cykl zakończyło spotkanie na temat rozwiniętej przez brytyjskiego filozofia i psychiatrę Billa Fulforda Praktyki Opartej na Wartościach oraz wypracowanego przez fińskiego psychiatrę Jaakko Seikkulę podejścia Otwartego Dialogu – modele te omawiali kolejno Andrzej Kapusta oraz Agnieszka Brejwo. Oba są zgodne co do pryncypiów, takich jak uwzględnienie roli sieci społecznej czy refleksja nad ograniczonymi możliwościami monorodzajowego oddziaływania specjalistycznego, chociaż różnią w szczegółach. Wytrwali uczestnicy i uczestniczki mogli przećwiczyć na żywo pracę zespołu reflektującego – kluczowego elementu Open Dialog – podczas zaaranżowanego przez Brejwo kilkuwarstwowego podsumowania całego, 2-miesięcznego kursu. Ale historia jeszcze się toczy. Samo zakończenie traktujemy jako „otwarte”; jeszcze w tym roku planujemy uruchomić kolejną edycję dla nowej grupy.

Jakub Tercz – doktor nauk humanistycznych, prezes Fundacji OSFP, specjalista ds. partnerstw lokalnych w Mokotowskim Centrum Zdrowia Psychicznego przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

Kurs realizowany w ramach projektu „Filozofia psychiatrii – podstawa systemu ochrony zdrowia psychicznego” przez Fundację Otwarte Seminaria Filozoficzno-Psychiatryczne w partnerstwie z Pracownią Filozofii Zdrowia Psychicznego w Katedrze Nauk Społecznych i Humanistycznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.

/

Idealne uzupełnienie

Martyna Równiak

| Studentka I roku psychologii medycznej WSR po 6 latach studiów na kierunku lekarskim WUM

Powiedzieć, że w programie studiów lekarskich nie kładzie się wystarczającego nacisku na humanistyczny aspekt tej profesji, to nic nie powiedzieć.

Dlatego też wspaniale, że poza Letnią Szkołą Bioetyki PAN pojawiła się nowa inicjatywa, która uwzględnia płaszczyznę biopsychospołeczną kontaktu terapeutycznego między pacjentką/pacjentem a lekarką/lekarzem i jest aktywnym działaniem na rzecz budowania mostu między medycyną a filozofią poza murami akademii.

Wzięcie udziału w tym kursie pozwoliło nam nie tylko na uwzględnienie kryteriów wiedzy naukowej w psychiatrii czy roli opieki środowiskowej, ale też poruszenie ciekawych aspektów neuroróżnorodności, która podczas moich studiów nie była omawiana w sposób, który można uznać za wyczerpujący, a także zjawiska przyjęcia parareligijnego systemu wartości w przypadku zaburzenia odżywiania, jakim jest anoreksja.

Dzięki zaproszonym prelegentkom i prelegentom, także zagranicznym oraz położeniu nacisku na otwartą dyskusję w małych grupach, mogliśmy poszerzyć perspektywę spojrzenia na istotę różnych zaburzeń psychicznych i znaleźć czas na wymianę doświadczeń między badaczkami, studentami, personelem medycznym i samymi chorymi.

Szczególnie wartościowe wydaje mi się uwzględnienie perspektywy samorzeczniczej pacjentów i pokazanie ich w roli aktywnych ekspertów w procesie zdrowienia, a nie jedynie biernych jednostek, które można obserwować na oddziałach podczas zajęć klinicznych czy stażu podyplomowego. Te zajęcia świetnie korespondowały z przygotowanym dla nas tekstem Thomasa Nagela – „Jak to jest być nietoperzem?”, lektury takich pozycji najbardziej brakowało mi podczas studiów na kierunku lekarskim.

Bardzo ważne okazało się dla mnie zapoznanie z koncepcją Psychiatrii Opartej na Wartościach. Postawa ta świetnie wspiera partnerskie podejście do pacjenta, które niestety nie jest w Polsce równie popularne co autorytarny paternalizm, więc było idealnym uzupełnieniem dotychczasowej edukacji i inspiracją do zastosowania go w praktyce.

Z chęcią wzięłabym udział w poszerzonym cyklu spotkań tego typu lub studiach podyplomowych z zakresu filozofii psychiatrii, które uwzględniałyby także tematy takie jak mania, uzależnienia, płeć czy seksualność, a także pogłębiły dyskusję nad poruszonymi podczas kursu, mniej popularnymi formami pracy z pacjentami z rozpoznaniem schizofrenii i ich rodzinami.

/

Eksperci przez doświadczenie poszukują wspólnego języka

Katarzyna Parzuchowska

Nie tylko w nazwie kursu „Filozofia i psychiatria – w poszukiwaniu wspólnego języka”, lecz także w samym zamyśle programowym, od początku tworzenia jego koncepcji, istniała myśl, że jego nieodłącznym elementem powinien być głos Głos Ekspertów przez Doświadczenie. Był on obecny na wielu poziomach, bo w tej roli prowadziłam swoją część, zaś już w trakcie okazało się, że wielu wykładowców zaczęło dzielić się swoimi doświadczeniami osobistymi oraz rodzinnymi.

Kiedy opowiadałam o Ekspertach przez Doświadczenie z różnych zakątków świata, jak i naszych rodzimych, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że są w naszej świadomości społecznej wyraźne niedostatki w znaczeniu, jakie im nadajemy. W zasadzie uderzyło mnie to już w trakcie moich przygotowań do kursu. Zagraniczni Eksperci tacy jak np. Elyn Saks, Cecilia McGough, Daniel Fisher, Kevin Breel czy Rosie King są olbrzymią inspiracją dla mas ludzi na całym świecie, często osób szukających nadziei w zdrowieniu z kryzysów psychicznych. Niepodobna oprzeć się wrażeniu wielkiego entuzjazmu, jaki towarzyszy ich działaniom i akceptacji dla tego, co mówią. Niewątpliwie są to wybitne postaci, doskonali mówcy i po prostu wspaniałe osoby, które swoim spojrzeniem na zdrowie psychiczne potrafią zarażać, dając coś więcej niż nadzieję, bo dając poczucie niewiarygodnej siły. Ich status w społecznościach, w których działają, jest godny pozazdroszczenia. Po prostu są ważnymi aktywistami, realizującymi się w przeróżnych rolach zawodowych i społecznych. Patrzę na nich z podziwem, którym starałam się kursantów zarażać, ale…

Z początku, podczas swoich zajęć w trakcie kursu, miałam wrażenie, że coś nie chwyta, jak to się mówi. Mimo mej fascynacji, wyczułam, że napotykam na jakiś opór. Szczęśliwie nieco go przewidując, zapytałam uczestników o obawy związane z rolą Ekspertów przez Doświadczenie oraz Asystentów Zdrowienia w psychiatrii. Posypał się deszcz strachliwych przekonań, bardzo racjonalnych i uzasadnionych: „trudno stosować w pracy metody, takie jak AZ, jeśli ten model pracy nie został jeszcze dokładnie przebadany”, „no właśnie nie wiemy, jaki wpływ Eksperci przez Doświadczenie mają na chorujących, dokładnie nie wiemy, jak to działa”, „a zawsze Ekspertowi przez Doświadczenie może się stan pogorszyć”, „poza tym nie ma dokładnie określonych zasad pracy w zespole z Asystentem Zdrowienia” itd. Przesiąkłam lękiem do suchej nitki. Dotarło do mnie, że obawy, jakie mają uczestnicy doskonale odzwierciedlają te, jakie mają wszyscy medycy, gdy słyszą czy to o Asystentach Zdrowienia, czy to o Ekspertach przez Doświadczenie. Potrzebujemy więcej standardów, potrzebujemy więcej badań jako argumentów w odpowiedzi na unoszące się w psychiatrii obawy. Jeśli ich nie zdobędziemy, jestem przekonana, że los Ekspertów przez Doświadczenie i wkład, jaki chcą wnieść w psychiatrię środowiskową zgaśnie szybciej, niż zaczął płonąć.

Iskierki nadziei dawanej przez wybranych psychiatrów sympatyzujących z modelem współpracy z Asystentami Zdrowienia mogą być na dłuższą metę niewystarczające. Potrzebujemy wzorów zagranicznych, potrzebujemy tej siły, która żarzy się gdzieś daleko od Polski, by wiedzieć, że praca Ekspertów przez Doświadczenie ma sens i nadal wytrwale musimy się o nią starać.

Co zabawne, w następnej części naszego spotkania z otwartym Q&A do mnie, zaangażowanie dalej rosło, byłam bez limitu indagowana, zasypywana kolejnymi pytaniami, jedno pytanie goniło drugie. Gdyby nie ograniczenia czasowe, pewno moglibyśmy jeszcze długo debatować nad moimi odpowiedziami, płynącymi właśnie z doświadczenia. Wytworzyła się więc pewna paradoksalna mieszanina obaw i zainteresowania: boimy się, ale jest to dla nas ciekawe i, jak napiszą potem uczestnicy w ankietach, „bardzo cenne i ważne”.

Po raz kolejny dowiadujemy się, że suche debatowanie o kontakcie z Ekspertem przez Doświadczenie nie ma najmniejszego sensu. Dopiero gdy dochodzimy do rzeczywistej wymiany między wiedzą, praktyką, a doświadczeniem, możemy realnie sprawdzić, czy mają one ten sens i czy wzajemnie się uzupełniania, czy są dla nas wspierające, czy otwierają nam nowe perspektywy. Z uwagi na to, że mam za sobą wiele takich doświadczeń, uważam, że póki największy sceptyk nie spróbuje włączyć Eksperta przez Doświadczenie do swojego zespołu, póty nie jesteśmy w stanie go przekonać żadnymi argumentami. Wreszcie nie zapominajmy, że obie grupy się mieszają, bo lekarz, jak każdy człowiek, ma prawo doświadczyć kryzysu.

W Polsce nadal patrzymy na zmiany w kierunku psychiatrii środowiskowej z lękiem, przesadnym niedowierzaniem i powątpiewaniem. Wątpliwości zawsze są dobre. Ale może ryzyko jest kosztem zmiany. Zatem poszukując wspólnego języka, warto znaleźć przestrzeń i dla rewolucjonistów i ewolucjonistów, bo tego, że psychiatria potrzebuje nowej przyszłości, nikomu mówić nie trzeba.

Katarzyna Parzuchowska – arteterapeutka i aktywistka, Trener i Specjalista ds. Komunikacji w Środowiskowym Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży Warszawa-Wola, założycielka i kierowniczka Teatru Kryzys.

/

Rozwijające doświadczenie

Szymon Kąkol

| Student V roku na Wydziale Lekarskim Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

Od początku mojego zainteresowania psychiatrią miałem poczucie, że w tej specjalności wiedza czysto medyczna czy biologiczna nie jest wystarczająca do pełnego zrozumienia stanu pacjenta i jego doświadczenia oraz że jednym z narzędzi pomocnych w budowaniu tego zrozumienia może być filozofia. Dlatego kurs „Filozofia i psychiatria w poszukiwaniu wspólnego języka” zainteresował mnie od razu i cieszę się, że wziąłem w nim udział.

Myślę, że mocną stroną kursu była mnogość poruszanych tematów. Podstawy filozofii psychiatrii, fenomenologiczne podejście do psychopatologii, różne koncepcje organizacji opieki psychiatrycznej, zaburzenia osobowości, romantyzacja i patologizacja doświadczeń psychicznych, neuroróżnorodność, schizofrenia, praktyka oparta na wartościach – o części z tych tematów słyszałem po raz pierwszy, pozostałe poznałem z nowej perspektywy. Ze względu na dużą liczbę spotkań każdemu z nich można było poświęcić sporo czasu. Oczywiście nie było go tyle, aby można było omówić je wyczerpująco, ale każde zajęcia sygnalizowały jakiś odrębny obszar wiedzy i mogą być punktem wyjścia do dalszych poszukiwań na własną rękę.

Z podobnego powodu cieszę się, że dzięki kursowi miałem możliwość posłuchać wykładów tak wielu gości z Polski i zagranicy, o różnym wykształceniu i różnych zainteresowaniach naukowych, których doświadczenie zawodowe budziło zaufanie co do jakości przekazywanych przez nich treści – to, samo w sobie jest wartością. Podobnie jak dyskusje w różnorodnym gronie uczestników – studentów, młodych lekarzy, psychologów – i poznawanie ich spojrzenia oraz doświadczeń w pracy z pacjentami.

Ważnym dla mnie elementem kursu była sesja pytań i odpowiedzi z osobą ze schizofrenią i możliwość poznania jej własnego przeżywania tej choroby i spojrzenia na leczenie. W warunkach kursu, przy jej gotowości do rozmowy, można było poznać to doświadczenie w inny, szerszy sposób niż przez klasyczne zbieranie wywiadu podczas zajęć w szpitalu.

Dodatkową zaletą kursu była dla mnie sama możliwość kontaktu z podejściem i myśleniem tak różnym od tego, które spotykam na studiach. Jestem przyzwyczajony do zajęć wykładowych, pełnych ustalonych faktów i konkretnych informacji do zapamiętania; tutaj miałem możliwość śledzenia koncepcji, uczestniczenia w dyskusjach, poznawania różnych perspektyw – myślę, że to ciekawe i rozwijające doświadczenie.

O ile dobrze pamiętam, większość uczestników kursu w ankiecie przeprowadzonej przed jego rozpoczęciem stwierdziła, że studia medyczne nie stanowią wystarczającego przygotowania do pracy w zawodzie psychiatry. Jest w tym sporo prawdy, ale myślę, że ten problem dotyczy także innych specjalności i przynajmniej po części wynika po prostu z rozległości medycyny. Trudno oczekiwać, żeby treść kursu była w podobnym wymiarze obecna w programie ogólnych studiów lekarskich. Z drugiej strony, jest to na pewno tematyka ważna dla rozwoju zawodowego osób zainteresowanych pracą w obszarze zdrowia psychicznego. Dlatego myślę, że kurs „Filozofia i psychiatria w poszukiwaniu wspólnego języka”, dostępny bezpłatnie dla wszystkich chętnych, jest wartościowym, merytorycznym uzupełnieniem naszych studiów.

Podsumowując, myślę, że możliwość poszerzenia spojrzenia i wskazanie ciekawych koncepcji do dalszego poznawania były dla mnie największą zaletą kursu „Filozofia i psychiatria w poszukiwaniu wspólnego języka”. Dziękuję zespołowi Fundacji OSFP za podjęcie tej inicjatywy oraz wysiłek i czas włożone w jej organizację, trzymam kciuki za powodzenie kolejnych edycji.

# # #

OGŁOSZENIA I REKLAMY

The gallery was not found!

CZYTAJ RÓWNIEŻ

OSTATNIO DODANE

Pejzaże (Anna Netrebko i Reszta Świata)

Bogusław Habrat Ostatni felieton na tyle poruszył Naczelnego, że wysyłając mnie na festiwal o pretensjonalnej nazwie „Pejzaże” nie tylko...

Cel i logika leczenia psychiatrycznego

Łukasz Święcicki Przyznaję się bez bicia. Znowu sięgnąłem do Clausewitza (proszę zauważyć, że te dwa zdania się rymują, jeśli...

Co nas kształci, a co kształtuje?

Agata Todzia-Kornaś Kiedy podejmowałam decyzję o rezydenturze, psychiatria nie była tak popularnym kierunkiem jak teraz. Mogę nawet powiedzieć, że...

O samotności i osamotnieniu. Dlaczego samotność jest czasami potrzebna?

Luiza Kula | Asystentka Zdrowienia w CZP w Myślenicach, Członek Akademii Liderów Cogito W dobie nadmiernej ilości kontaktów samotność jest...