Anna Szczegielniak
Pacjent przerwał mój zawiły monolog, patrząc na mnie z mieszanką politowania i rozbawienia – „Pani Doktor, ja wiem, Pani musi tutaj o tym zdrowym trybie życia mówić, nie pić, nie palić, kupić sobie obcisłe i jeździć na rowerze, ale gdybym potrzebował takiej pomocy, to bym nie tutaj przyszedł. W mojej kamienicy, wie Pani, na dole, przyjmuje dietetyczka, fajna dziewczyna. Ona te wszystkie zielska i bulwy przygotowuje, podobno można na tym schudnąć. Ale ja na takie rzeczy nie mam czasu, zresztą wie Pani, przecież siłownie są zamknięte. To już nie te czasy, żeby przed telewizorem się rozciągać, poza tym do południa nie mam ochoty wstawać z łóżka, a co dopiero przysiady robić. A tę tabletkę mam brać raz dziennie rano, tak?”. And another one bites the dust…
W sumie przestałam już nawet liczyć ile razy moje próby uświadomienia, że szeroko pojęta aktywność fizyczna to nie tylko kwestia wpisania się w sympatyczny trend na mediach społecznościowych i wrzucanie zdjęć z morsowania (zresztą, wiosna się zbliża, więc pozostaje już chyba tylko moczenie stópek w zimnych, górskich strumieniach lub kałużach, które jeszcze przez chwilę będą pomagać w ukrywaniu rosnącej plagi dziur w nawierzchni okolicznych dróg po zimie), ale gdy odpowiednio zaplanowany, jeden ze sposobów wzmacniania swojego zdrowia, w tym również różnych aspektów zdrowia psychicznego, zderzały się ze ścianą niezrozumienia. O ile każdy zawsze potulnie kiwał głową, gdy malowało się przed pacjentem wizję powikłań w postaci zawałów, udarów, cukrzycy czy zaburzeń erekcji i konieczności podejmowania działań prewencyjnych w postaci bardzo konkretnych programów ćwiczeń fizycznych, o tyle wchodząc na grząski grunt psychiatrii, sugestie związane z wysiłkiem fizycznym traktowane były i są najczęściej jako próba minimalizowania skarg i braku wiary w potrzebę faktycznego leczenia. „Tak, staram się ruszać codziennie, wychodzę z psem na spacer, bo to jest taki kundelek kanapowy, ale jak się nie przejdziemy, to potem do wieczora biega po mieszkaniu, więc wokół bloku chodzimy, to jest dużo, mamy pięć klatek schodowych w budynku”, a z kieszeni wystaje paczka mentolowych papierosów wzbudzając we mnie uzasadnione podejrzenia, że wysiłek fizyczny podejmowany przez pacjentkę może nie spełniać oczekiwań. Pomijając zupełnie fakt, że jakość powietrza w miejscu, w którym przyszło mieszkać pacjentce, jak i mnie, pozostawia jeszcze więcej do życzenia (szybki rzut oka na system monitoringu – „bardzo zła”, indeks wskazuje standardowo kilkukrotne przekroczenie wartości zawieszonych pyłów w powietrzu). Tymczasem ruch to lek. I to nie byle jaki.
Na spacerze w parku minęła mnie grupa uśmiechniętych nastolatek, a w oczy rzuciła mi się torba, którą jedna z nich miała na ramieniu – „zakupy to moje kardio” głosił napis na niej. W duchu pomyślałam sobie, że w ostatnim czasie te treningi muszą być ograniczone; może gdybym radziła pacjentom wyścigi do kasy w okresie sezonowych wyprzedaży, moje sugestie spotykałyby się z większym zrozumieniem? Zawsze nam powtarzano na studiach, że trzeba mówić językiem zrozumiałym dla każdego, jednak do tej pory miałam wrażenie, że odnosi się to tylko do tłumaczenia na potrzeby zaliczenia wykładów z biologii i immunologii. Usiadłam na ławce. Pierwsze, nieśmiałe promienie słońca pozwalały na chwilę zapomnieć o tym, co dzieje się wokół i po prostu cieszyć się wolnym popołudniem. Obok mnie zatrzymała się dwójka mężczyzn w średnim wieku, nabierając z trudem powietrze po zakończeniu joggingu. Z zaangażowaniem dyskutowali na temat ograniczeń z dostępem do ulubionej siłowni, braku odpowiedniego sprzętu na potrzeby przeprowadzenia treningów, które z dbałością rozpisał trener personalny, a także dostępnego obuwia sportowego na rynku i tego, jak ważne jest jego dobranie do warunków – w końcu, w pewnym momencie nasz PESEL już nie pozwala na traktowanie stawów kolanowych z lekceważeniem. A te ścieżki w parku to prawdziwy tor przeszkód, właściwie misja samobójcza, uprawianie sportu w dobie pandemii mija się z celem. To nie zdrowie, to polowanie na uraz… Nie chcąc zarażać się niepotrzebnym pesymizmem postanowiłam dyskretnie spojrzeć na ekran swojego telefonu – kolega właśnie podzielił się zdjęciem. Zamiast hantli trzymał puszki piwa, a podpis brzmiał „crossfit wątroby w dobie zarazy”. Tego treningu nie będę polecać pacjentom.
W definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) aktywność fizyczna to właściwie każdy ruch ciała wywołany przez mięśnie szkieletowe, który wymaga energii, możemy więc do niej zaliczyć nie tylko zorganizowane zajęcia sportowe, ale także codzienne zajęcia domowe, zawodowe, edukacyjne, a także te wykonywane w ramach rekreacji i wypoczynku. W listopadzie 2020 roku WHO opublikowało nowe wytyczne dotyczące aktywności fizycznej (oraz negatywnych konsekwencji siedzącego trybu życia) skupione na częstości, intensywności i czasie jej trwania, wymaganych do osiągnięcia korzyści zdrowotnych i ograniczenia zagrożeń dla zdrowia w poszczególnych grupach wiekowych. W przypadku osób dorosłych wystarczy, zgodnie z zaleceniami, 150 do 300 min umiarkowanego aerobowego wysiłku fizycznego w tygodniu (lub też 75-150 min intensywnego), a dla osiągnięcia jeszcze lepszych efektów sugeruje się ćwiczenia wzmacniające mięśnie o umiarkowanej lub większej intensywności, które obejmują wszystkie główne grupy mięśni min. 2x w tygodniu. W opracowaniu przedstawiono zebrane do tej pory dowody naukowe mówiące m.in. o zmniejszonej śmiertelności ogólnej i spowodowanej chorobami układu krążenia czy nowotworami, poprawie markerów progresji w odniesieniu do cukrzycy typu 2 czy nadciśnienia tętniczego, redukcji objawów depresyjnych i lękowych, poprawie w zakresie funkcji poznawczych, a także korzystnym wpływie na sen nocny i jakość życia. Aktywność fizyczna sprzyja pozytywnym zmianom w szlakach metabolicznych, hormonalnych i zapalnych, zarówno w ujęciu krótko, jak i długoterminowym. Po raz pierwszy w opracowaniu uwzględniono również potrzeby kobiet w ciąży i po porodzie czy osób z szerokim wachlarzem chorób przewlekłych i niepełnosprawnościami.
Ćwiczenia fizyczne, rozumiane jako aktywność regularna, ustrukturyzowana i powtarzalna, co udowodniono w badaniach laboratoryjnych na zwierzętach, indukują angiogenezę i neurogenezę w obrębie OUN, wpływają na neuroprzekaźnictwo (noradrenalina, acetylocholina, serotonina) czy modulują ekspresję neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego (BDNF). Funkcjonalne i strukturalne zmiany OUN determinują liczne korzyści z punktu widzenia biologicznego i psychologicznego, czego wynikiem może być np. poprawa funkcji poznawczych (co fantastycznie pokazują badania prowadzone wśród pacjentów ze schizofrenią). Dane z badań naukowych potwierdzają również opóźnienie procesów starzenia się układu immunologicznego i tłumienie odpowiedzi zapalnej. W świetle tych faktów warto spojrzeć na publikacje, które pokazują, że odpowiednio dopasowane treningi (przede wszystkim aerobowe) korzystnie wpływają na objawy depresji i zaburzeń lękowych, jednocześnie zmniejszając ryzyko nawrotu choroby i dając szansę na osiągniecie pełnej remisji. Ćwiczenia fizyczne wydają się również odpowiednie dla tych pacjentów, którzy mogą prezentować obawy w odniesieniu do sugerowanej farmakoterapii lub ograniczenia wynikające ze stanu zdrowia. Opublikowane doniesienia zdają się również zachęcać do rozważenia odpowiednio dopasowanego wysiłku fizycznego w terapii uzależnień i zachowań nałogowych.
Na chwilę obecną nie dysponujemy ogólnie obowiązującymi rekomendacjami, które jasno określałyby jaką „dawkę” ćwiczeń fizycznych, określając m.in. rodzaj wysiłku, czas trwania sesji, intensywność czy częstotliwość, należałoby umieścić na recepcie dla pacjenta z konkretnymi skargami i rozpoznaniem. Jak z każdym nowym lekiem na rynku, potrzeba czasu, by każdy z nas się przełamał, wypróbował i wprowadził go na stałe do swojego gabinetu.
/
Piśmiennictwo:
- WHO guidelines on physical activity and sedentary behaviour. Geneva: World Health Organization; 2020. Licence: CC BY-NC-SA 3.0 IGO.
- Mandolesi L, Polverino A, Montuori S, et al. Effects of Physical Exercise on Cognitive Functioning and Wellbeing: Biological and Psychological Benefits. Front Psychol. 2018;9:509.
- Belvederi Murri M, Ekkekakis P, Magagnoli M, et al. Physical Exercise in Major Depression: Reducing the Mortality Gap While Improving Clinical Outcomes. Front Psychiatry. 2019;9:762.