Zenon Waldemar Dudek
Jesteśmy (…) wyznawcami nauki i uczyniliśmy
twierdzenie naukowe substytutem dawnych
dogmatów religijnych[i].
E. Fromm
Wojna i psychologia
Temat traumy i zespołu stresu pourazowego stał się popularny w psychiatrii w związku z badaniami nad psychicznymi skutkami wojen: II wojny światowej i wojny w Wietnamie. W Polsce objawy urazów psychicznych u ofiar II wojny badał Antoni Kępiński, czego efektem było opisanie „syndromu obozu koncentracyjnego” (Konzentrationslager Syndrom)[ii]. O zdolności przetrwania w warunkach wojny pisał m.in. Kazimierz Jankowski[iii], a o sztuce przetwarzania stresu i cierpienia mówi teoria dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego[iv].
Przykładem współczesnych badań mechanizmów traumy są analizy skutków wypadków na platformach naftowych w Kanadzie. W tych badaniach uczestniczył polski psycholog kliniczny, Marek Celiński. Wynika z nich, że „tylko” około 30% spośród pracowników uczestniczących w dramatycznym wydarzeniu miało objawy stresu pourazowego. Obserwacje te wskazują, że silny stres w postaci bezpośredniego zagrożenia życia u dwu trzecich osób nie wywołuje długotrwałych objawów psychopatologicznych. Oznacza to, że osoby te były odporne na destrukcyjny wpływ dramatycznej sytuacji, która u co trzeciego jej uczestnika spowodowała traumę. Prawdę tę dobrze ujmuje potoczne powiedzenie: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Odzwierciedla ono naukowe obserwacje czynników zdrowia psychicznego, które decydują o zachowaniu danej osoby, gdy mierzy się ona z trudnym wyzwaniem. Z jednej strony na tę osobę działa genetyczna i wcześnie nabyta podatność, a z drugiej uwarunkowana biologiczne, psychologicznie, społecznie i duchowo odporność.
Podatność i odporność
Przyczyny zespołu pourazowego są złożone, jak każdego zaburzenia psychicznego. Jednak dwie różne odpowiedzi na bezpośrednie lub pośrednie spotkanie ze śmiercią – traumatyczna i nietraumatyczna – skłaniają do nowej, kompleksowej interpretacji genezy traumy. Skłonność do reakcji traumatycznej wyjaśnia koncepcja podatności na zaburzenia (ang. vulnerability), a reakcję nietraumatyczną tłumaczy koncepcja elastycznej odporności (ang. resilience). Oba te aspekty dają możliwość całościowego ujęcia traumy.
Integralne spojrzenie na traumę zachęca do bliższego określenia, czym jest podatność na traumę, i czym jest odporność na destrukcyjne, negatywne doświadczenie zagrożenia śmiercią, które staje się rdzeniem przeżywania traumy.
Kwestia ta jest istotna nie tylko dla psychiatrii i psychoterapii. Jest ważna dla całej medycyny somatycznej, ponieważ każdy pacjent doświadcza psychicznego spotkania z chorobą i wyobrażeniem śmierci. Sytuacje takie stwarza każdy kontakt z innymi chorymi i korzystanie z opieki medycznej. Sami lekarze, w obecnych czasach coraz mniej świadomi roli czynników psychicznych, generują w umysłach pacjentów obrazy śmierci i zagrożenia. Ma to miejsce nawet na etapie badań diagnostycznych, których celem jest wykluczenie zawału, udaru, guza mózgu, raka jelit, tętniaka, czerniaka, cukrzycy i innych chorób, które wiążą się ze znacznym ryzykiem śmierci.
Trauma archetypowa
O budowaniu psychicznej odporności na zagrożenie chorobą, cierpieniem i śmiercią, wiele mówi psychologia Junga. Jej perspektywę ilustruje pojęcie traumy archetypowej. Oznacza ono silną aktywizację obrazu śmierci w nieświadomości, który działa jak archetyp, czyli czynnik uniwersalny, transcendentny wobec świadomości. Jest on doświadczany jako nieuchronny, działający „z wszystkich stron” niczym starożytne bóstwo na bezradnego człowieka. Obraz traumatycznego zagrożenia przejmuje kontrolę nad świadomością i blokuje bądź deformuje racjonalne zachowanie. Narkotyzuje cały system psychiczny, także bez realnego zagrożenia.
Pierwszorazowe, skrajne doświadczenie stanu zagrożenia (lub kolejne, gdy mniejsze urazy nakładają się na siebie i wchodzą w stadium krytyczne) przyjmują postać inicjacji negatywnej. W tym stanie obraz zdarzenia urazowego wdrukowuje się jako stały wzorzec reagowania na śmierć (i jej wyobrażenia), porażkę, ból i cierpienie, ale także na zwykłą zmianę i towarzyszącą jej niepewność. Totalną, archetypową inicjację negatywną poprzedzają zwykle „częściowe” doświadczenia stresowe i urazowe. Uczulają one na bodźce przykre, osłabiając odporność psychiczną i kierując nieświadome mechanizmy na unikanie, zamiast na konfrontację. Stany depresyjne i zaburzenia lękowe, zwłaszcza typu obsesyjnego, można traktować jako wewnętrzny system prowokowania sytuacji lękowych w wyobraźni, czyli przywoływania lęku, aby doświadczać symbolicznego pokonania traumy i sprawdzenia jej realności.
Archetypowa trauma wywołuje stany zagrożenia bez istotnego bodźca. Często działa na zasadzie skojarzeń, nawracających snów, koszmarnych, powracających wspomnień czy „przebitek” (flashbacków). Osoba wciągnięta w traumatyczne błędne koło „chce się bać” i „chce cierpieć”. Zagrożenie automatyzuje się, czyli przyjmuje postać mechanizmu nieświadomego. Stan wewnętrznego zagrożenia może osiągać poziom psychotyczny, czyli zupełnie dezorganizować racjonalne działanie. Jest źródłem stanów chorobowych o charakterze reaktywnym, depresyjnym czy urojeniowym, np. paranoidalnym lub paranoicznym.
Mechanizm działania archetypowej traumy w relacji do podatności na zaburzenie oraz stanu odporności pokazuje ryc. 1. Ilustruje on pełny cykl doświadczeń traumatycznych, chroniących przed traumą i leczących z traumy: (1) podatność na traumę, (2) inicjacja negatywna (archetypowa), (3) elastyczna odporność, (4) integracja psychiczna (inicjacja pozytywna).

Spotkanie z Cieniem i świat iluzji
Czy na traumę, jaką może wywołać bezpośrednia konfrontacja ze śmiercią, możemy być przygotowani i odporni na jej negatywne – fizyczne, psychiczne i symboliczne – skutki? Istotne są specyficzne cechy osobowości, jak też świadomy trening umysłu, który przechodzi wiele osób na etapie wkraczania w dorosłe życie. Jak pisze Carl Gustav Jung, w stanie porażki, bólu i przeciążenia każdy mierzy się z psychicznym Cieniem. Cień pojawia się często pod postacią obrazu śmierci. Konfrontacja z tym obrazem jest nieuchronna i może być uniwersalną lekcją Cienia, treningiem odporności na bezradność i porażkę.
Dla osób podatnych spotkanie z niewielkim nawet stresem kojarzy się z katastrofą, śmiercią, szaleństwem. Nadmierne ochranianie dzieci i ich wyręczanie pozbawia lekcji Cienia. Idea wychowania bezstresowego, życie w luksusie i hedonizmie czy powszechność cyfrowych ułatwień często pełnią wobec umysłu rolę „niedźwiedziej przysługi”. Tak samo tworzenie fikcyjnych obrazów śmierci w grach komputerowych uczy mózg bezkarności w obliczu zagrożeń. Cały system budowania iluzji, traktowanie każdej pożywki wyobraźni jako czegoś zabawnego, nieistotnego, niegroźnego, sugeruje, że świat ludzkich przeżyć można budować w oderwaniu od etyki i wartości. Psychiatrzy raczej nie śledzą sztuki popularnej, show biznesu, świata reklamy, hejtu i „nowoczesnego”, podprogowego marketingu i manipulacji medialnej jako nieetycznej przemocy i zbiorowego obłędu, który uczy myślenia magicznego i – zwykle jednocześnie – ignorowania prawa przyczyny i skutku.
Wszystko, czym karmiona jest psychika (dziecka i dorosłego), ma znaczenie dla funkcjonalności psychicznej i jakości przeżyć odbiorcy. Zapraszanie demonów do wnętrza psychiki jest tak samo nieodpowiedzialne, jak tworzenie fikcyjnego raju. Nieprzemyślane lekcje osobistej konfrontacji z bólem, cierpieniem i przegraną dają znać o sobie często po latach. Stany rozszczepionego umysłu to zjawisko typowe dla syndromu borderline[v].
Pozytywna inicjacja
Stopniowe poznawanie, czym jest psychiczna śmierć, sprzyja pozytywnej inicjacji, czyli zdolności rozpoznawania zagrożeń i psychicznego wydobywania się z porażki, psychicznej przepaści, otchłani. Konfrontacja z psychicznym zagrożeniem wyzwala mechanizmy mobilizacji oraz uczy sztuki wychodzenia z paraliżu, który w stresie i w stanie traumy może dotknąć każdego. Mentalność ofiary odbudowuje się „od wewnątrz” przez tworzenie mentalności wojownika. Dojrzały umysł potrafi walczyć „do końca”, ale wie też, kiedy należy się wycofać, kiedy warunki zewnętrzne czy własna nieporadność nie dają nadziei na szczęśliwe wyjście z sytuacji.
Dwie trzecie pracowników platform naftowych radzi sobie z traumą, jaką jest spotkanie ze śmiercią, doświadczenie skrajnego wycieńczenia organizmu podczas sztormu czy widok śmierci kolegów. Ich umysł wytrzymał próbę skrajnego przeciążenia. Nie uruchomił się archetypowy obraz katastrofy (inicjacja negatywna). Nad taką odpornością na przeciążenie pracują żołnierze i sportowcy. Biegacze, tenisiści, piłkarze, skoczkowie, zanim zostali mistrzami, wielokrotnie przegrywali i nie raz załamywali się z powodu porażki. Zostali zwycięzcami, gdyż pokonali wewnętrzną słabość. Nabyli odporność.
Psychicznej odporności potrzebują lekarze, zwłaszcza na odcinkach związanych z zagrożeniem życia, i przedstawiciele niebezpiecznych zawodów (ratownicy, policjanci, strażacy). Znane są przypadki samobójczej śmierci psychiatrów, której motywem była bezradność wobec siebie i zmęczenie ciężkimi chorobami pacjentów. Pomaganie innym naraża nie tylko na wypalenie, ale także na traumę. Zjawiska te świadczą o cienkiej granicy między odpornością na doświadczenie cudzej traumy i odpornością na własną bezradność. Zbyt tragiczny obraz cierpienia i śmierci może zlecić zabicie siebie samego (przeżywanie traumy jako obrazu śmierci łączy się także z tematem tzw. samobójstwa heroicznego i rozszerzonego, ale tego zagadnienia tutaj nie poruszam).
Naukowa luneta
Rozwój nauki w modelu oświeceniowym wpłynął na kształt myślenia w psychiatrii XX i XXI wieku. W tym modelu celem badań jest tropienie chorób i ich objawów, aby je skutecznie leczyć. Pomijane są w tych badaniach czynniki utrwalające zdrowie i wzmacniające odporność na choroby psychiczne. Największe autorytety psychiatrii opisały już setki rodzajów schorzeń psychicznych i precyzyjne psychopatologiczne skale diagnostyczne, nie interesując się tak samo wnikliwie tymi osobami, które w identycznych lub podobnych warunkach pozostały zdrowe, funkcjonują sprawnie w społeczeństwie i potrafią twórczo działać.
Oko naukowej lunety śledzi głównie procesy patologiczne, nie rejestruje natomiast z podobną rzetelnością procesów, które rozwojowi syndromu chorobowego zapobiegają. Dopiero te dwie składowe procesów tworzą obraz całości, jak ilustruje to schemat na ryc. 1. Pojedynczy objaw nie jest od razu sygnałem śmierci, lecz jest traktowany jako informacja o deficycie elastycznej odporności.
W odniesieniu do zaburzeń psychicznych w świetle współczesnej wiedzy uwarunkowanych genetycznie, takich jak schizofrenia, uzasadniona jest rezerwa wobec wiary w wyleczenie. Podatność na chorobę (vulnerability) jest w jej przypadku wysoka, a stworzenie elastycznej odporności (resilience) mało realne. Wobec zaburzeń traumatycznych, które powstają w skrajnych warunkach, trzeba przyjąć stanowisko odwrotne. Możemy im zapobiegać, ale też leczyć z wiarą, że obraz śmierci da się przetworzyć w obraz życia, bo są to dwie strony tego samego medalu. Naturalna lub wypracowana elastyczność, adekwatna do warunków stresowych, może w znacznym stopniu ochronić przed traumą. Warto przy okazji zauważyć, że osoby ze schizofrenią i innymi stanami psychotycznymi cechuje charakterystyczna sztywność ocen, myśli, zachowań i percepcji (brak elastyczności).
Bogowie stali się chorobami
Jung pisał, że w naszej epoce bogowie stali się chorobami. Ulegając ideom oświecenia i materializmu, nie wierzymy w bogów, którzy poprzez wyobraźnię, symbole i rytuały uczyli sztuki życia, znoszenia cierpienia, umierania i moralności. Byli personifikacjami doświadczeń, cnót i umiejętności. Dziś wierzymy w choroby, ale traktujemy jako straszne zło i ich bezmyślnie unikamy, zamiast traktować jak lekcje pokory i lekcje Cienia. Choroby to okazje do budowania psychicznej odporności. Całe leczenie powierzamy specjalistom, których interesuje głównie psychopatologia, a nie odzyskanie czy zbudowanie elastycznej odporności. Specjaliści zajmują się osobami skrajnie podatnymi i złamanymi przez traumę, niezdolnymi do pracy, skupionymi na zagrożeniu oraz przeżytej porażce. Poważnie zaburzone osoby to późne stadium braku odporności na sytuacje graniczne, jakimi są zagrożenia życia, śmierć bliskich, niesprawność organizmu czy psychiczna bezradność.
Obraz cierpienia i obraz raju
Tradycyjny system kultury tłumaczył ludziom za pomocą mitów, symbolicznych opowieści i rytuałów początek życia, pochodzenie cierpienia i tworzył wyobrażenia życia po śmierci. Choroba, cierpienie i śmierć były wpisane w jednolity obraz świata i spójny obraz człowieka. Racjonalny umysł Zachodu stworzył wizję raju na Ziemi, a wszelkim przeżyciom traumatycznym i cierpieniu nadał znaczenie choroby. Lęk, który miał uczyć roztropności i odporności, jest nazywany stresem i gaszony tabletkami.
Specjaliści różnych nauk, patrząc tylko w swoją lunetę, próbują zapewnić ludziom chorym zdrowie i szczęście, ale istotę pomocy widzą w interwencji z zewnątrz. Interesują ich choroby w stanie ekstremalnym, gdy osoba chora nie jest już w stanie odbudować odporności. Jednostka nie buduje odporności od najmłodszych lat. W stanach bezradności i w kryzysie zaprzecza problemom tak długo, jak się da, albo automatycznie oddaje się w ręce specjalistów. Kierując się obrazem „z lunety”, psychiatrzy nie uwzględniają jednak całego procesu budowania odporności. Nie zauważają „drugiego końca kija”, który leczy z mikrotraumy i może pomóc w nabywaniu odporności. Mikrotraumy pełnią funkcję nauczyciela sztuki życia i są okazją do treningu bycia gotowym na bezradność, cierpienie i śmierć. W tym ujęciu terapia traumy i sztuka budowania odporności wymaga łączenia perspektywy psychiatrycznej (psychopatologia) z perspektywą psychosomatyczną (psychofizjologia) i psychologiczną (osobowość, osobista linia życia), jak też aksjologiczną (etyka, wartości, duchowość).
Trauma versus zdrowie integralne
Obraz śmierci może trzymać system psychiczny w szachu, grożąc świadomości, że dojdzie do katastrofy, „pęknięcia duszy”, obłędu. To jest istota stanu traumatycznego. Ból przenika przez wszystkie warstwy systemu psychicznego: emocje, motywacje, myślenie, wyobraźnię, pamięć, marzenia, aktywność złożoną, obraz ciała. Ale ten sam obraz śmierci może dokonać inicjacji pozytywnej, zmobilizować świadomość do zbudowania obrazu wewnętrznej odporności.
Wypracowana, świadoma odporność zmienia mentalność ofiary w mentalność silnej, zdrowej osobowości, zdolnej do zachowania autonomii w przypadku zwykłych, jak i skrajnych zagrożeń. Autonomia pozwala zaakceptować bezradność, aby nie wpaść w panikę czy obłęd. Śmierć jest realna, informuje, a nie straszy. Porażka ma prawo zaistnieć, co dobrze ujmuje ludowa mądrość: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Z obrazu trudnej sytuacji nie wyrasta koszmarna wizja katastrofy. Mentalność dziecka zamienia się w umysł dorosłego, który ma umiejętności psychiczne matki (empatia, troska) i wewnętrznego ojca (odwaga, odporność na stres, waleczność, odpowiedzialność). Zdrowie integralne buduje się na elastycznej odporności, która neutralizuje podatność na przeżywanie kryzysu i obniża ryzyko traumy.
Trauma WTC
Z okazji kolejnej rocznicy uderzenia w wieżowce World Trade Center media przypomniały jednego z bohaterów, Polaka, Jana Demczura[vi]. Był on pracownikiem firmy myjącej okna. W czasie katastrofy, jechał windą, która zerwała się, a następnie zawiesiła około 50 piętra, gdy zadziałały hamulce bezpieczeństwa. Uwolnił się z niej wraz z kilkoma uwięzionymi osobami po trzech kwadransach, dzięki temu, że miał przy sobie myjkę, która spełniła rolę dłuta. Zrobił za jej pomocą dziurę w gipsowo-kartonowej ścianie. Osoby uwięzione w windzie, wydostały się z pułapki, a pięć minut po ich wyjściu z budynku, wieża WTC zawaliła się. Bohater tej akcji został odznaczony, dostał list od Laury Bush. Myjka trafiła do muzeum. Obecnie Jan Demczur leczy się cały czas z powodu objawów PTSD. Zapylenie płuc wywołało objawy astmy. Zachorował na raka tchawicy.
Po katastrofie bohater korzystał z programów wsparcia dla ofiar WTC. Dzięki pracy z psychologami potrafi się uśmiechać. Przeszedł na rentę, a źródłem jego radości, jak mówi, jest szczęście dzieci, które „mają się dobrze”. Nagrody i wyróżnienia nie robią na nim wrażenia. Można to rozumieć jako wyraz goryczy, co oddaje podtytuł artykuł o bohaterze: „Gorzkie słowa po 20 latach”. Ten ofiarny człowiek dźwiga pamięć traumy, o czym świadczą objawy PTSD. Nie ma pełnego dostępu do radości, mimo że otrzymał dużo dobrej pomocy i wiele zrobił, aby nie wpaść w strefę traumy archetypowej. Wypracowana odporność pozwala mu korzystać z tego, co jest dobre.
Sztuka radości, sztuka cierpienia
Mechanizm PTSD sprawia, że elementy traumy są wciąż aktywne po 20 latach. Dowodzi tego, że sztuka radości, nawet wtedy, gdy człowiek dokonał bohaterskiego czynu i uratował komuś życie, będąc w ekstremalnym stresie, jest trudniejsza niż „narzekanie”. Cierpienie, z jakim się zmaga bohater WTC, i dodatkowe choroby, obniżają jakość jego życia. Zdrowia i radości nie da się udawać. Ale nie mamy moralnego prawa negatywnie oceniać „gorzkich słów” bohatera tej opowieści. Podejrzewam, że wyeksponowanie tego elementu w podtytule, to zabieg dziennikarski, który „na siłę” próbuje zrobić z Jana Demczura ofiarę. Cierpienie bohatera WTC nie jest przesadą, jest zapewne adekwatne do realiów i stopnia uszkodzenia „nerwów” w dniu katastrofy.
Integracja
psychiczna jest możliwa w warunkach stresu, choroby i cierpienia. Wytwarza ona odporność
na skrajne stany, w tym zagrożenie śmiercią, i pozwala adekwatnie ocenić
możliwości korzystania z życia, mimo doświadczonej traumy. Naukowa wiedza
pozwala wypracować realny obraz skutków traumy i jej mechanizmów, ale siłę do
walki z objawami traumatycznymi osoba z PTSD musi czerpać dodatkowo z
pozaracjonalnych pokładów własnej osobowości oraz wsparcia, jakiego udziela mu
wspólnota społeczna i rodzina.
[i] Fromm E. (2011) Patologia normalności. Kraków: Vis-a-vis, s. 21.
[ii]Kępiński, A. (1972). Rytm życia. Warszawa: PZWL
[iii] Jankowski, K. (red.) (1981). Psychologia w działaniu. Warszawa: Czytelnik.
[iv] Dąbrowski, K. (1979). Psychoterapia przez rozwój. Warszawa: PTHP.
[v]Dudek, Z.W. (2019).Terapia stanów pogranicza. Warszawa: ENETEIA.
[vi]https://wiadomosci.wp.pl/polski-bohater-z-11-wrzesnia-dzisiaj-jak-zmienilo-sie-zycia-jana-demczura-6681714177161728a?src01=e345d