Marek Krzystanek
| Klinika Rehabilitacji Psychiatrycznej, Katedra Psychiatrii i Psychoterapii, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach
/
Każda osoba praktykująca uważną introspekcję zauważa na pewno trudne do wytłumaczenia związki, pomiędzy pojawiającymi się w świadomości myślami i zdarzeniami, które następują wcześniej lub później synchronicznie z tymi myślami. Skoro myśl jest fenomenem związanym z kwantowymi procesami zachodzącymi w mózgu, podlega ona prawidłowościom fizyki kwantowej. Może pojawiać się jednocześnie w świadomości różnych ludzi nawet odległych od siebie, może również wywoływać efekt motyla – wpływać na poziomie kwantowym na inne zjawiska i układy termodynamiczne o dużej entropii. Być może nadszedł czas, żeby w sztuce mindfulness i afirmacji przejść od teorii do praktyki i zastanowić się, jak ważne znaczenie w życiu ma nastawienie (uwaga) skoncentrowane na konkretną myśl i myśli, które tworzymy lub przywołujemy.
Myśl w tym aspekcie może być używana jako narzędzie oddziaływania na konkretną rzeczywistość fizykalną, która rozwija się w „tu i teraz”.
Jedno wyjaśnienie fenomenu wpływu myślenia na przebieg zdarzeń tkwi w mechanice, czyli psychologii naszego umysłu. Kiedy chcemy pokonać trudność, rozwiązać problem czy zwyciężyć przeciwności, skupiamy uwagę na gromadzeniu strategii, które umożliwią nam osiągnięcie celu. Im bardziej koncentrujemy się na zadaniu i im bardziej chcemy je rozwiązać i zakończyć, tym bardziej jesteśmy zmobilizowani i tym szybciej znajdujemy rozwiązania. Przypomina to mądrość samurajów, którzy mówili, że jeżeli w czasie bitwy chcemy stoczyć pojedynek z wybranym przeciwnikiem, musimy iść prosto na niego, nie skupiając się na wątkach pobocznych („Hagakure – słowa ukryte pod liśćmi”). Podobnie mówi dziś Simon Sinek, motywacyjny guru: jedni ludzie skupiają się na tym, co chcą osiągnąć, inni na tym, co powstrzymuje ich od osiągnięcia celu.
Przeciwna sytuacja dzieje się, kiedy koncentrujemy uwagę na czarnych scenariuszach i wszystkich możliwych wariantach przeszkód, trudności i możliwościach przegranej. Myśli, które wtedy gromadzimy nie pomagają w pokonaniu problemu albo przeszkody, tylko zwiększają wagę problemu, demobilizują i zmniejszają przekonanie, że damy radę. Przypomina to ruminacyjne myślenie w depresji albo strategię martwienia się w lęku uogólnionym – toczenie walki z nieistniejącymi sytuacjami odbiera siłę i uniemożliwia walkę z rzeczywistym problemem (Rycina 1).

Rycina 1. W sytuacji pojawienia się problemu, człowiek rozważa w umyśle strategie rozwiązania go, jak również strategie uniemożliwiające jego rozwiązanie. Kluczowa jest rola woli i skierowania uwagi na jedną lub drugą grupę.
Na tym sprawa się nie kończy. W stanie przytomności mamy świadomość, że myśli tworzone i gromadzone przez umysł są naszą własnością. Kiedy jednak tych negatywnych myśli jest za dużo i są związane z archetypowymi lub zbiorowymi wierzeniami i przekonaniami, mogą one wchodzić w rezonans z takimi samymi myślami w umysłach innych osób. Przykładem są stereotypy dotyczące losu, przeznaczenia, śmierci, klątwy itd. Spoiwem dla tych przekonań w umyśle mogą być emocje, a najczęściej podstawowa emocja rządząca człowiekiem – strach. Jeżeli człowiek wierzy w takie przekonania, to nie będzie z nimi walczyć, jego myśli zjednoczone przez irracjonalne przekonanie stają się upodmiotowionym idolem (los, przeznaczenie, fatum, klątwa, plaga) i tym trudniej z nimi walczyć, im mniej pamiętamy jeszcze, że sami je stworzyliśmy albo przyjęliśmy jako poglądy innych ludzi. Przekonanie o niezależności własnych myśli od ego znamy z psychoz. W historii ludzkości pamiętamy wiele psychoz społecznych, kiedy ludzie tracili poczucie kontroli nad swoimi myślami i przekonania zbiorowe detronizowały autonomiczną pozycję indywidualnego umysłu (Rycina 2).

Rycina 2. W sytuacji, kiedy dominuje irracjonalne przekonanie o słuszności strategii nierozwiązywalności problemu (wiara, myśl nadwartościowa, przekonanie zbiorowe, tabu itp.), dochodzi do sytuacji, kiedy własne myśli człowieka uzyskują w umyśle autonomię, co wyklucza krytyczne spojrzenie na nie.
Istnieje w końcu wspomniany wymiar kwantowy. Werner Heisenberg podkreślał, że w jego zasadzie nieoznaczoności nie chodzi o nieoznaczoność pędu i pozycji, tylko o to, że obserwator ma wpływ na przebieg zdarzeń na poziomie kwantowym i na rozwijanie się takiego, a nie innego scenariusza. Być może myśl jest bytem fizycznym mającym pewną energię, postrzeganym przez mózg i wpływającym na to, co dzieje się w naszym ciele. Brzmi to jeszcze jak metafizyka, ale nowa biologia postuluje wprowadzenie do nauki nowych pojęć, takich jak pola morfogenetyczne organizujące budowę i funkcje wszystkiego, od komórki do wszechświata, ponieważ bez nich nie jesteśmy w stanie wyjaśnić przyczyn zjawisk fizycznych.
Z modelu – myśl, jako moja własność i modelu – myśli, jako pole zbiorowe, w którym świadomie lub nieświadomie istniejemy, wynika odpowiedzialność za byt, który myśl kształtuje. Możemy dostrzec (dojrzałość ma źródłosłów w dojrzeniu czegoś), że tworzymy i utrzymujemy myśli własnym umysłem i to my, a nie strach lub cudze przekonania, mamy decydować, na których myślach się skupiamy, i które z nich wybieramy. Do nas też należy decyzja, czy chcąc rozwiązywać problemy będziemy wybierać strategie gromadzenia argumentów o możliwości ich rozwiązania, czy też argumenty przeciwne. To niby proste. A może z jakiegoś powodu za proste?
Może to, że nie używamy swojej woli do oczyszczania umysłu i życia ze zmartwień, jest celową strategią? Behawioryzm mówi, że utrzymujemy tylko te strategie, które są skuteczne. Może więc zajmowanie się problemami i zmartwieniami jest celową strategią, która zabezpiecza nas przed zobaczeniem prawdy, która czai się za tym wszystkim, prawdy o człowieku, który jest w stanie zrobić wszystko, ale… mu się nie chce i szuka racjonalizacji dla swojego lenistwa? Niccolò Machiavelli, doświadczony znawca ludzkiej natury, pisał, że ludzie są leniwi z natury, a ku dobremu kierują się tylko, kiedy muszą. W tym przypadku rodzi się nowa definicja inteligencji człowieka jako zdolności do wymyślania coraz lepszych racjonalizacji dla lenistwa i nieróbstwa.
Może więc pora się ocknąć i zobaczyć, że każda chwila jest pełna możliwości, za niewykorzystanie których, podobnie jak za niedojrzałość, nie usprawiedliwi nas żaden kulturowy albo zbiorowy przesąd ani ostatecznie – żaden Bóg.
Podziękowania:
Dziękuję żonie Asi za twórczy wkład w felieton.
/