Jurij Zakal (1953-2023)

Date:

Share post:

List pożegnalny Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego

Polskie Towarzystwo Psychiatryczne z ogromnym smutkiem żegna doktora Jurija Zakala – wieloletniego przyjaciela polskiej psychiatrii, wspaniałego, dobrego Człowieka, który od ponad czterdziestu lat (1989) był inicjatorem i liderem polsko-ukraińskiej współpracy i wymiany doświadczeń w obszarze psychiatrii. Współpracy owocującej szeregiem cennych inicjatyw, merytorycznych spotkań i nawiązywania indywidualnych kontaktów i przyjaźni. Współpracy ze szpitalem Tworkowskim, szpitalem w Opolu, Kliniką Psychiatrii w Krakowie i innymi ośrodkami w Polsce.

Od czasu rosyjskiej agresji i wybuchu wojny w Ukrainie Jurij Zakal w niezwykły sposób zaangażował się w pozyskiwanie i koordynowanie pomocy płynącej z Polski i innych krajów dla ukraińskich pacjentów, ukraińskich szpitali i ukraińskiej psychiatrii. To także dzięki jego energii mogliśmy w efektywny sposób realizować pomoc jako Polskie Towarzystwo Psychiatryczne i działać na rzecz Ukrainy, tak w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej – wspierając ukraińską psychiatrię i Ukraińskie Towarzystwo Psychiatryczne.

Zapamiętamy Jurija Zakala jako Dobrego Człowieka. Serdecznego, uczynnego i taktownego. Człowieka, który szczególnie doceniał wartość przyjaźni, i na którym zawsze można było polegać.

Jurij nigdy nie oszczędzał swoich sił i zdrowia, były sprawy ważniejsze: los pacjentów, los Ukrainy. Myślał o zabezpieczeniu potrzeb tu i teraz, ale myślał także o przyszłości i o sprostaniu wyzwaniom po zakończeniu tej strasznej wojny. Jak zadbać o Kulparków, jak zadbać o pacjentów, jak zadbać o tych, którzy doświadczyli wojennej traumy.

Tacy ludzie jak Jurij Zakal nie rodzą się na kamieniu. Kiedy odchodzą odczuwamy wielką stratę. Czasami dopiero wtedy doceniamy ich wielkość.

Polskie Towarzystwo Psychiatryczne pragnie zapewnić, że idee współpracy, które Jurij Zakal w niestrudzony sposób realizował, będą nadal kontynuowane. Na najbliższym posiedzeniu Zarządu Głównego zamierzamy ustanowić fundusz stypendialny imienia dr Jurija Zakala dedykowany wspieraniu ukraińskich psychiatrów i ukraińskiej psychiatrii1.

Drogi Przyjacielu! Byłeś dobrym człowiekiem. Tak Cię zapamiętamy i zapewniamy, że o Tobie nie zapomnimy. Zadbamy o winnicę, którą posadziłeś i zadbamy o to, że będzie dalej owocować!

Spoczywaj w spokoju!

Prof. Dominika Dudek

Prezeska Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego

Kraków 2 września 2023

Wspomnienie o Doktorze Juriju Zakalu.

Doktora Jurija Zakala znali psychiatrzy chyba z całej Polski i nie tylko, bo także w Niemczech miał wielu przyjaciół.

Tak trudno jest teraz myśleć o Nim w czasie przeszłym. Nie tak miało być – był przecież zawsze – obecny, oddany innym, nigdy zmęczony i tak kochający życie, rodzinę, chorych, swój Kulparków, Lwów i objętą teraz wojną całą Ukrainę, ale coś niesprawiedliwego dużo za wcześnie wymknęło się spod kontroli losu…

Doktora Jurija Zakala znałam prawie od 40 lat. Będąc dyrektorem Szpitala Tworkowskiego w 1998 roku napisałam list na adres: „Dyrektor Szpitala Psychiatrycznego, Lwów Kulparków, Ukraina” z zaproszeniem do współpracy, które przyjął dr Roman Bodnar, ówczesny dyrektor Szpitala. I to był początek naszej współpracy. Szybko zaczęły się indywidualne i grupowe wyjazdy w obie strony, szkolenia, staże, kursy, warsztaty, seminaria, konferencje. a także wspólne wystawy prac pacjentów. Poznałam kolejnych dyrektorów Szpitala i kierowników Kliniki we Lwowie, ale to właśnie dr Jurij Zakal najbardziej zabiegał o rozwój współpracy na wszystkich możliwych płaszczyznach, włączając cały personel medyczny i psychologów. Z czasem współpraca rozszerzyła się i na inne Szpitale i Kliniki Psychiatryczne w Polsce, a potem w Niemczech.

Charakter dotychczasowej polsko-ukraińskiej współpracy zmieniła agresja wojskowa Rosji na Ukrainę i wojna, która objęła cały kraj. Dr Jurij Zakal znowu okazał się osobą najbardziej zabiegającą o organizację wszelkiego rodzaju form pomocy dla chorych, dla lwowskiej i ukraińskiej psychiatrii. Od kilkunastu miesięcy nie oszczędzając się, do granic fizycznej i psychicznej wytrzymałości, wytrwale mobilizował kogo tylko mógł, a także media na rzecz tej pomocy. To głównie dzięki Niemu i Jego determinacji, uporowi i wysiłkowi do Lwowa docierały całe transporty leków, sprzętu, żywności, agregaty, a także potrzebne samochody i karetki.

Dla mnie doktor Jurij Zakal był po prostu Jurijem . Przyjacielem od lat. Znałam Go nie tylko jako świetnego psychiatrę, ale jako dobrego Człowieka, serdecznego, wrażliwego, ciepłego w kontakcie, zawsze gotowego do pomocy innym, a przy tym niezwykle skromnego. Nie zapomnę, że to właśnie On pokazywał mi Lwów, ukochane miasto moich rodziców i mego mało zapamiętanego dzieciństwa. Jeszcze nie tak dawno składałam Mu życzenia urodzinowe i żegnając się w moim domu nie przypuszczałam, że to już po raz ostatni.

Choć znaliśmy się tak długo, to zawsze brakowało czasu. On żył w ciągłym pośpiechu, a ja nie zdążyłam Mu powiedzieć, jak cenna była dla mnie nasza przyjaźń .Żałuję tego, ale dziękuję Mu za to, że tak dużo dobrego i ważnego wniósł w moje i nie tylko moje życie.

Żegnając Go, teraz wierzę, że nie wszystek umarł, a ja na zawsze zachowam Go w pamięci i sercu.

Maria Pałuba

Nie sposób zapomnieć

Są tacy ludzie, o których nie sposób zapomnieć. Pojawiają się niby przypadkiem, choć po czasie staje się jasne, że to nie był żaden przypadek. I pokazują, że inny świat, lepszy świat jest możliwy. A przy okazji zmieniają coś w nas bezpowrotnie. Do takich osób należał doktor Jurij Zakal, psychiatra, wiceprzewodniczący Ukraińskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, dyrektor ds. lecznictwa w szpitalu psychiatrycznym w Kulparkowie pod Lwowem.

Pierwszy raz usłyszałam o nim od Katarzyny Szczerbowskiej, rzeczniczki Biura ds. Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, która uczestniczyła w spotkaniach polskich i ukraińskich psychiatrów tuż po wybuchu wojny. – „Wiesz” – mówiła mi – „jest taki świetny człowiek, doktor Jurij Zakal, który organizuje pomoc dla pacjentów psychiatrycznych w Ukrainie. Musisz z nim porozmawiać”.

Zgodziłam się na tę rozmowę bez wahania. Doktor Zakal również, lecz ciągle coś stawało na przeszkodzie.

Najpierw alarmy. Proszę sobie wyobrazić ten wysiłek sprowadzenia w krótkim czasie kilkuset pacjentów psychiatrycznych do schronu? A potem czekanie – godzinę, pięć, a czasem dwanaście, aż alarm zostanie odwołany. „Na początku to był jeden wielki dramat. Chaos, pośpiech.” – powie mi później Zakal. W schronach nie było nic: ogrzewania, światła, łóżek. Zakal zadbał o to, żeby zostały wyposażone.

Potem zaczęły przychodzić transporty pacjentów ze wschodu, między innymi z Charkowa, Doniecka, Bachmutu. Trzeba ich było wszystkich przyjąć, nakarmić, zapewnić opiekę medyczną, ulokować. Wkrótce w Kulparkowie z 450 pacjentów zrobiło się prawie tysiąc, a później, kiedy z frontu zaczęli wracać żołnierze z zespołem stresu pourazowego – aż 1200.

Innym razem doktor Zakal odwołał naszą rozmowę, bo musiał pojechać na granicę polsko-ukraińską odebrać pomoc humanitarną: leki, żywność, ubrania, generatory. Bardzo szybko Kulparków stał się „hubem”, z którego pomoc jechała dalej, do szpitali psychiatrycznych na wschodzie i na południu kraju.

Wreszcie na początku kwietnia 2022 roku udało nam się porozmawiać. Doktor Zakal udzielił mi wtedy wywiadu do Gazety Wyborczej o sytuacji pacjentów psychiatrycznych w Ukrainie. Ale rozmawialiśmy nie tylko o tych w Kulparkowie. Ci byli w dobrych rękach, w miarę bezpieczni. Również o tych, którzy zostali w szpitalach na terenach okupowanych przez Rosjan, często w tragicznych warunkach – bez prądu, wody, jedzenia, leków. W jednym z takich szpitali – opowiadał mi Zakal – personel wraz z pacjentami gotował posiłki na wolnym ogniu na podwórku. Rozmawialiśmy także o tych, którzy stracili dach nad głową, bo ich szpital albo dom został zburzony, którzy błąkali się po ulicach, nie wiedząc gdzie są, co się dzieje. Zdezorientowani, odcięci do bliskich, którzy albo zginęli, albo wyjechali. O nich doktor Zakal martwił się najbardziej, że staną się łatwym celem dla ludzkiego okrucieństwa i perwersji. Dzień przed tamtą rozmową wysłał mi wiadomość: „Droga Agnieszko, czy są w Polsce prawnicy, którzy pomogliby wszcząć procedurę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości ONZ lub do prokuratury w Hadze w sprawie zbrodni Federacji Rosyjskiej na Ukrainie wobec osób upośledzonych umysłowo i chorych psychicznie?”. Skontaktowałam się wtedy z prawniczką z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Odesłała mnie do ukraińskich wolontariuszy, którzy zbierali dokumentację potrzebną do wszczęcia takiego procesu. Wiem, że Zakal był z nimi później w kontakcie.

Ta pierwsza rozmowa była dla mnie bardzo ważna, także osobiście. Otworzyła mi oczy na jeszcze jedną grupę, tak bardzo bezbronną w czasie wojny, a jednocześnie tak niewidoczną – osoby chore psychicznie, z problemami neurologicznymi, neurodegeneracyjnymi. Doktor Zakal sprawił, że postanowiłam się zaangażować. Nie wiem, czy tak by się stało, gdyby ktoś inny stanął wtedy na mojej drodze.

Po tej rozmowie byliśmy w stałym kontakcie telefonicznym i mailowym, już bardziej prywatnie niż zawodowo. Często go pytałam, jak się ma? Jak pacjenci? Jak szpital? O sobie mówił niechętnie. Za to wysyłał mi piękne, podniosłe ukraińskie pieśni, czasem jakiś wiersz. I prezentacje swoich wystąpień, które przygotowywał dla kolegów i koleżanek psychiatrów z zagranicy – o zespole stresu pourazowego, o tym, jak rodzą się systemy totalitarne. Organizując na bieżąco pomoc dla pacjentów, cały czas wybiegał myślami wprzód – jaki będzie stan psychiczny Ukrainców po wojnie? Jak bardzo ich ona dotknie? Co można zrobić, żeby to uderzenie zamortyzować? Jak musi się zmienić system opieki psychiatrycznej i psychologicznej, żeby temu podołać? Z podziwem, choć dla laików może to zabrzmieć zaskakująco, patrzył na Polskę i rozwijającą się opiekę środowiskową. Szukał rozwiązań w innych krajach, na przykład w Izraelu, planował. Myślał o żołnierzach dotkniętych PTSD wracających z frontu. O „chłopcach”. Było ich coraz więcej. Ucieszył się, kiedy w Drohobyczu udało się dla nich stworzyć specjalny ośrodek rehabilitacyjny.

Jesienią 2022 roku dowiedziałam się od Zakala, że przerwy w dostawie prądu spowodowane niszczeniem infrastruktury energetycznej przez Rosjan dezorganizują życie szpitala. Pacjenci marzli. Szpital w Kulparkowie jest ogromny, ale kuchnia tylko jedna, więc posiłki dostarczane do odległych budynków były już zimne. Potrzebne były generatory, termosy, kuchenki gazowe, ciepła bielizna. W listopadzie razem z szefem krakowskiej „Wyborczej”, Michałem Olszewskim, zorganizowaliśmy zrzutkę na zakup potrzebnego sprzętu. Ponad czterystu darczyńców, w tym wielu psychiatrów, psychoterapeutów i psychoterapeutek, ale też fundacji, przedsiębiorców złożyło się na tę „zimową pomoc dla Kulparkowa”. Michał kilkakrotnie jeździł do Lwowa z transportem.

W grudniu 2022 roku delegacja szpitala – dyrektor Bohdan Chechotka, psychiatra Roman Bohut i doktor Jurij Zakal przyjechali z wizytą do Polski na zaproszenie szpitala w Pruszkowie, gdzie obie placówki miały podpisać umowę o współpracy i wzajemnej pomocy. Dla zespołu Kulparkowa to był ważny gest. Dowód na to, że nie tylko mogą liczyć na profesjonalne wsparcie i wymianę doświadczeń, ale też, że się o nich, Ukraińcach, nie zapomina. Spotkałam się z nimi wtedy. Wreszcie mogliśmy się uścisnąć, porozmawiać spokojnie, jak ludzie. Wojna trwała wtedy od dziesięciu miesięcy i powoli docierało do wszystkich, że to będzie raczej długi marsz, że szybko się nie skończy. Doktor Zakal wyglądał na zmęczonego. Wiedziałam, że śpi niewiele, że wszyscy pracują 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu, że rzeczywistość wojenna coraz bardziej im ciąży. Opowiadał mi o niej. O rodzinach, które potraciły bliskich, o dzieciach, które drżą o ojców na froncie, o lekcjach prowadzonych w schronach, o tym jak wszyscy próbują się jakoś do tej nienormalnej sytuacji zaadaptować, w bardziej lub mniej zdrowy sposób. Mówił: „Wirus wojny” jest w naszym krwiobiegu. Cały czas krąży po naszych organizmach i sprawia, że sen jest płytki, że o każdej porze dnia i nocy trzeba być gotowym na niespodziewane. Dlatego nie wolno sobie odpuścić. Nie wolno zacząć się nad sobą użalać. Bo można już z tego stanu nie wrócić. Z okazji świąt dostałam pudło czekoladek i świętego Mikołaja zrobionego z włóczki przez pacjentów. Od tamtego czasu siedzi u mnie na półce z książkami i sprawia, że kiedy tylko na niego zerknę myślę o doktorze Zakalu. Myślę o tym, że mogłam zrobić więcej…

Wielokrotnie słyszałam od niego: „jak tylko wojna się skończy, będziemy świętować”. „Jak wojna się skończy, przyjedziesz do Lwowa, oprowadzę cię”. „Zabierzesz męża, dzieci, pies też jest zaproszony”. Po wojnie to, po wojnie tamto…

Nie doczekał jej końca. Zmarł w nocy z 31 sierpnia na 1 września. O tym, że jest chory dowiedziałam się późną wiosną. Ale wówczas nie brzmiało to groźnie. Dał mi tylko znać, że będzie się kontaktował rzadziej, że nie zawsze odpisze. Dopytałam, czy jest pod dobrą opieką, czy o niego dbają? Poznałam go na tyle, że wiedziałam, iż dbanie o siebie nie jest dla niego priorytetem. Jeszcze w maju składałam mu życzenia z okazji okrągłych urodzin. Nie mogłam uwierzyć, że ma tyle lat, ile ma. Wydawał mi się dużo, dużo młodszy, jakby był ulepiony z jakiejś innej, pozaziemskiej gliny. Potem zamilkł na dobre.

Pod moim krótkim wspomnieniem, które napisałam dla Wyborczej, ktoś zostawił komentarz: „Zawsze, gdy odchodzi dobry człowiek, ktoś o wielkim sercu, we Wszechświecie powstaje wielka wyrwa, nie do zasypania. Jurij, zmierzaj teraz ku światłu i bądź wolny od wszelkich cierpień”.

Ja dodam tylko: „Jurij, to był zaszczyt, móc Cię poznać”.

Agnieszka Jucewicz

Wspomnienie

„To, co istnieje pomiędzy przyjaciółmi, nigdy się nie kończy”
(William Jennigs Bryan)

Jurija Zakala spotkaliśmy po raz pierwszy 23 lata temu we Lwowie, kiedy to zostaliśmy zaproszeni przez Niego do Lwowa za pośrednictwem prof. Ulricha Trenckmanna (szefa naszej kliniki partnerskiej z Niemiec), by poznać bliżej psychiatrię ukraińską. Wybraliśmy się tam małą grupką lekarzy i przedstawicieli dyrekcji naszego opolskiego szpitala.

Spotkanie to mamy żywo w pamięci, gdyż wtedy poznaliśmy wspaniałych, otwartych ludzi, z którymi potem nawiązała się długoletnia współpraca, obfitująca w wymianę doświadczeń, różne inicjatywy i – co najważniejsze – zrodziły się wtedy przyjacielskie więzi. Wśród poznanych osób był dr Jurij Zakal, który od razu dał się poznać jako człowiek niezwykle otwarty, uśmiechnięty, życzliwy, szczery, a ponad to, jako człowiek nieprzeciętny, charyzmatyczny, niesamowicie zaangażowany w poprawę warunków leczenia i pobytu dla pacjentów psychiatrycznych w szpitalu kulparkowskim oraz w całym regionie lwowskim. Jurij Zakal pełnił od 1994 r. aż do samego końca w 2023 r. funkcję Z-cy Dyrektora ds. Lecznictwa w szpitalu psychiatrycznym na Kulparkowie we Lwowie

Wizyta nasza obfitowała w poznawanie różnych stron rzeczywistości lwowskiej. Zapamiętaliśmy szczególnie wyprawę na „Wysoki Zamek” – wzgórze we Lwowie, z którego rozciągał się przepiękny widok na całą panoramę Lwowa, z jego rozlicznymi wieżami kościołów. Jurij kochał Lwów, to było Jego ukochane miasto. Znał dobrze jego arcyciekawą historię, doceniał wielokulturowość, wielonarodowość i wielowyznaniowość dawnego Lwowa, gdzie ludzie żyli przyjaźnie i w pokoju. Opowiadał nam o tym z zachwytem i szczerym przekonaniem.

Była też jednak inna, „ciemniejsza” strona tej pierwszej wizyty, wynikająca z wizytacji szpitala psychiatrycznego na Kulparkowie. Warunki leczenia i pobytu pacjentów w szpitalu we Lwowie były bardzo trudne i nieprzyjazne, by nie rzec tragiczne dla chorych, co wynikało z ogromnej biedy, braków finansowych oraz spuścizny dawnego systemu władzy i mentalności. Byliśmy tym wszyscy wstrząśnięci. Po powrocie do kraju rozpoczęliśmy w naszym szpitalu organizację na wielką skalę pomocy rzeczowej i humanitarnej dla chorych szpitala lwowskiego

Dr Jurij Zakal bardzo cierpiał z tego powodu, ale równocześnie nie poddawał się, był niezmordowanym wizjonerem i pasjonatem reformy psychiatrycznej w swoim kraju. Miał ciągle przed oczyma cel i żarliwe pragnienie, by psychiatrię na Ukrainie uczynić bardziej ludzką, przyjazną chorym, widział nowe możliwości, aby wzorem przeprowadzonych dawno temu reform w zakresie psychiatrii w Niemczech, zdecentralizować psychiatrię w swoim mieście i w swoim kraju wg modelu psychiatrii środowiskowej. Znał nasz Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego w Polsce i bardzo chciał zaszczepić zakładane rozwiązania na grunt ukraiński. Głęboko wierzył w powodzenie tego projektu, w to, że jest to możliwe i konsekwentnie próbował realizować te zamierzenia poprzez poznawanie systemu Psychiatrii w Niemczech i w Polsce. W tym celu organizował przez te wszystkie lata szereg spotkań z kolegami psychiatrami oraz zarządzającymi szpitalami psychiatrycznymi z Polski i z Niemiec, angażując równocześnie różne siły polityczne odpowiedzialne za organizację psychiatrii w swoim mieście i województwie, jak również na poziomie Ministerstwa Zdrowia Ukrainy. Współpracował ze szpitalem Tworkowskim, szpitalem w Opolu, z Kliniką Psychiatrii w Krakowie oraz różnymi ośrodkami psychiatrycznymi w Niemczech (Langenfeld, Hemer)

Niezwykle ważna była Jego deklaracja i rzeczywista postawa, że współpracujemy niezależnie od zmieniającej się „wielkiej” polityki, niezależnie od ochłodzeń i ociepleń w relacjach, i tak też było. Jego wieloletnia działalność, ogromne zaangażowanie w organizację i reformę psychiatrii, zdobyte doświadczenia i kompetencje sprawiły, że został wyróżniony tytułem: „Zasłużony Lekarz Ukrainy”. Przez wiele lat sprawował rolę Głównego Psychiatry Wydziału Opieki Zdrowotnej Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej oraz był Wiceprezesem Stowarzyszenia Psychiatrów Ukrainy, a także prezesem organizacji społecznej „Lwowskie Stowarzyszenie Psychiatrów”.

Przez wiele lat systematycznie uczestniczył, wraz z grupą innych współpracowników ze szpitala lwowskiego, w Sympozjach Polsko Niemieckiego Towarzystwa Zdrowia Psychicznego, które odbywały się corocznie w Polsce i w Niemczech. Było to zawsze świetną okazją, by jeszcze lepiej zapoznać się z przemianami organizacyjnymi w psychiatrii oraz poszerzać swoje horyzonty i uwrażliwiać się na potrzeby i prawa pacjenta, poznawać ludzkie oblicze psychiatrii nowoczesnej, niestygmatyzowanej, środowiskowej. Takiej psychiatrii Jurij zawsze pragnął i nigdy z niej nie zrezygnował. Konsekwentnie i uparcie realizował swoje idee, plany i zamierzenia, na tyle, na ile to było możliwe w trudnych warunkach ukraińskiej psychiatrii. Można by rzec, że był niepoprawnym optymistą. Jako człowiek – zawsze uczynny, otwarty, bardzo serdeczny, taktowny, wrażliwy na innych. Zawsze też angażował kolegów i koleżanki ze swego najbliższego otoczenia, wysyłał lekarzy psychiatrów na staże i szkolenia do Krakowa i sam wraz z grupą przyjaciół uczestniczył w różnych sympozjach naukowych w Polsce i w Niemczech.

Te wszystkie lata naszej przyjaźni z Jurijem były wypełnione licznymi wspomnieniami rozlicznych podróży do Lwowa i innych miejsc w województwie Lwowskim. Z tego szczególnie godna uwagi i zapamiętania była wielka podróż po różnych ośrodkach psychiatrycznych w Ukrainie, tzw. wizyta studyjna grupy psychiatrów z Niemiec, Polski i Ukrainy w 2008 r., której Jurij był pomysłodawcą. Odbyło się to w ramach projektu: „Partnership in Menthal Health Care”, finansowanego przez Ministerstwo Zdrowia Niemiec. Mogliśmy wtedy zobaczyć szereg szpitali i ośrodków psychiatrycznych m.in. w Odessie i na Krymie, by na koniec, podczas wizyty w Kijowie, sformułować i przedstawić przedstawicielom Ministerstwa Zdrowia Ukrainy wspólną rezolucję na temat konieczności zreformowania warunków leczenia i pobytu pacjentów. Była to ryzykowna i odważna akcja, którą udało się też nagłośnić w mediach.

Brutalny atak Rosji na Ukrainę i czas okrutnych, bestialskich mordów, w tym też popełnianych na ludności cywilnej, sprawiły, że nasz przyjaciel Jurij Zakal żył w ogromnym stresie, napięciu, lęku, bólu spowodowanym cierpieniami swego narodu i starał się ze wszystkich sił zaradzić bieżącym potrzebom pacjentów i swego szpitala. Ciągłe ucieczki do schronów, częsty brak prądu, wody, przepełniony podwojoną liczbą pacjentów szpital, który był zmuszony przyjmować chorych z okupowanych terenów, konieczność utworzenia nowego oddziału rehabilitacji dla osób bezpośrednio poszkodowanych w wyniku wojny oraz chorych z objawami traumy wojennej i stresu pourazowego… – to wszystko było przez wiele miesięcy codzienną troską i pracą naszego przyjaciela. Mogliśmy podziwiać niezłomną postawę Jurija i jego wytrwałość w pokonywaniu trudności wynikających z rosyjskiej agresji na Ukrainę. W tym czasie organizował na szeroką skalę transporty pomocy humanitarnej z Polski i z Niemiec. Był w tym zakresie niejako liderem i stworzył pewnego rodzaju „hub” pomocy we Lwowie, skąd następnie rozdysponowywano ją do innych ośrodków i szpitali psychiatrycznych na Ukrainie.

Żył wielką nadzieją na pokój i zakończenie tej okrutnej, absurdalnej wojny. Miał ciągle wielkie plany, współcierpiał z całym narodem ukraińskim.

Zawsze wierzył w ostateczne zwycięstwo Dobra nad Złem.

Zachorował nagle, niespodziewanie. Szybko odszedł. Niedługo po swoich 70. urodzinach.

Jurij był dobrym człowiekiem, o wielkim ludzkim sercu, którego nigdy nie zamykał i nie cenzurował. Dlatego chętnie pracował i służył. Nie tłamsił pragnień serca, pragnął pełni życia. Życia dla innych, życia sensownego, życia bez kagańca, życia na orbicie wieczności. Kochał ludzi. Pragnął dla nich dobra. Kochał muzykę, tę muzę, która wynosi człowieka ponad samego siebie i wskazuje na „Coś Ponad”.

Dziękujemy Jurij za Twoje życie, pasję, miłość, mądrość i zaangażowanie dla dobra innych. Teraz, gdy już jesteś na nieskończonym „Wysokim Zamku” i widzisz stamtąd nieskończenie więcej niż my, ufamy, że jesteś wolny i szczęśliwy.

Spoczywaj w pokoju, przyjacielu!

W prawdziwym Pokoju, którego tak bardzo pragnąłeś.

Maria Waloszek-Brzozoń, Krzysztof Nazimek

Opole, październik 2023

1 Uchwałę podjęto w trakcie posiedzenia Plenum ZG PTP 27.09.2024

Kwartalnik Psychiatra 42 (3/2023)

Zdjęcia: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji

REKLAMA

OSTATNIO DODANE

Samoocena, postawy i przekonania osób z zaburzeniami psychicznymi a funkcjonowanie w środowisku życia

Maria Adela Ornatowska „Powrót do zdrowia w chorobie psychicznej jest czymś znacznie więcej niż zdrowieniem z własnej choroby. Ludzie...

Dawkowanie wenlafaksyny. Czego dowiadujemy się z badań monitorujących stężenie leku?

Tomasz Szafrański Wenlafaksyna wprowadzona do leczenia w 1995 roku jest uważana za jeden z najskuteczniejszych leków przeciwdepresyjnych. Od 2010...

Nowe spojrzenie na stłuszczeniową chorobę wątroby. Jak nie przegapić progresji choroby?

Aneta Cybula | Klinika Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Hepatologii, WUM Niealkoholowa stłuszczeniowa choroba wątroby (NAFLD z ang. nonalcoholic fatty liver...

Przyrost masy ciała po lekach psychotropowych i jego leczenie

Opracowanie redakcji (Tomasz Szafrański) W styczniowym numerze American Journal of Psychiatry grupa autorów związanych z Uniwersytetem w Toronto przedstawia...