Janusz Chojnowski
Kierownik Centrum Zdrowia Psychicznego w Grajewie, członek Rady ds. Zdrowia Psychicznego przy Ministrze Zdrowia
/
Przed wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego udało się zredukować ilość pacjentów przebywających w oddziale bez uszczerbku dla stanu zdrowia wypisywanych osób. 6 kwietnia 2020r. liczba chorych w oddziale stacjonarnym była nieco niższa, niż w okresie, gdy pracowaliśmy w modelu środowiskowym bez ograniczeń i wynosiła 10 osób na 23 łóżka.
Spośród tych 10 osób wysoki procent stanowią pacjenci, których ewentualne wypisanie wiązałoby się z wysokim ryzykiem epidemicznym. Na przykład: ponad sześćdziesięcioletni mężczyzna z podwójną diagnozą: schizofrenia i uzależnienie od alkoholu, bezdomny, prowadzący nieuregulowany tryb życia, ze współistnieniem POCHP; 38-letni pacjent z ChAD o ciężkim przebiegu i upośledzeniem umysłowym oraz uzależnieniem od alkoholu, nigdy nieleczący się systematycznie.
W oddziale stacjonarnym zaprzestano zebrań społeczności terapeutycznej, a wizyty lekarskie prowadzone są w ograniczonym do minimum składzie.
W Punkcie Zgłoszeniowo-Koordynacyjnym odnotowano początkowo dużo zgłoszeń pacjentów z Łomży i okolic, co wynikało z nieprzewidzianego zamknięcia dostępu do Poradni Zdrowia Psychicznego zlokalizowanej w szpitalu jednoimiennym, co wywołało reakcję niepokoju w sytuacji, gdy wielu pacjentów próbowało się tam dodzwonić jednocześnie. Nasz Punkt Zgłoszeniowo-Koordynacyjny zajmował się informowaniem o możliwości kontynuacji leczenia w innych poradniach, w tym w poradni podwykonawcy w Łomży. Po pewnym czasie sytuacja uspokoiła się. Jeśli chodzi o pacjentów z naszego rejonu, to zmalała ilość nowych pacjentów zgłaszających się ze swoim problemem po poradę, a zwiększyła się ilość osób telefonujących w sprawie osób bliskich. Często dotyczy to ludzi nadużywających alkoholu. Początkowo niektórzy pacjenci zgłaszali się, mimo zakazów, do poradni osobiście, czy to deklarując, że nie boją się wirusa, czy też z powodu zaświadczenia do wypełnienia itp. Zjawisko to zostało wyeliminowane. Obecnie nawet pacjenci, którzy otrzymali w PZP iniekcję depot i mają umówioną w tym samym dniu wizytę u psychiatry, udają się potem do domu i rozmawiają z lekarzem telefonicznie.
Oddział dzienny, zgodnie z wytycznymi, zawiesił swoją działalność, ale poza planowanymi wypisami, nie zawiesił kontaktu z chorymi, którzy dość jednomyślnie wyrażają potrzebę utrzymania tego kontaktu. Odbywa się on telefonicznie, a raz na dwa tygodnie leczenie farmakologiczne jest weryfikowane poprzez osobisty indywidualny kontakt z lekarzem i z psychologiem z zachowaniem zalecanych środków ostrożności. Pacjentom zaleca się różne formy terapii zajęciowej w domu itp.
Zespół Leczenia Środowiskowego wstrzymał wizyty w domach chorych, zastępując je kontaktem telefonicznym, który odbywa się częściej, niż wcześniejsze wizyty. Miejscowe pielęgniarki środowiskowe docierają do niektórych z naszych podopiecznych. Pacjenci, szczególnie ciężko chorzy, szczególnie osamotnieni, a przez to bardziej izolowani, są na podstawie indywidualnych decyzji odwiedzani z zachowaniem epidemicznych środków ostrożności. Zdarza się, że osoba, która z najwyższym trudem zgodziła się na objęcie jej opieką środowiskową zgłasza potrzebę wizyty terapeuty w domu.
CZP zostało jakby „zakonspirowane”. Zaprzestaliśmy cotygodniowych narad. Pracownicy poszczególnych jednostek organizacyjnych kontaktują się ze sobą osobiście tylko w ramach danej jednostki, a jednostki między sobą telefonicznie. Z racji zatrudnienia wielu osób w różnych miejscach np. w oddziale i poradni, nie jest to rozdział kompletny. Dwoje psychologów zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, którzy dojeżdżali pociągiem z Białegostoku, przeszło na pracę zdalną z domu, koordynowaną przez CZP.
Pracownik socjalny ZLŚ i zarazem CZP jest najbardziej zapracowaną osobą w całym zespole, gdyż przez telefon reorganizuje opiekę nad wieloma osobami w środowisku we współpracy z organami pomocy społecznej, rodzinami itd. Mamy wrażenie, że jest to współpraca efektywna.
Dyżur popołudniowy w dni powszednie łączony z dyżurem lekarza dyżurnego oddziału zakaźnego okazał się, jak do tej pory, rozwiązaniem korzystnym, gdyż lekarz dyżurny kwalifikuje pojawiających się pacjentów (jest ich niewielu) pod kątem ryzyka zakażenia i ewentualnie przekierowuje ich do oddziału psychiatrycznego w szpitalu jednoimiennym w Łomży. W sytuacji, gdyby w oddziale zakaźnym znaleźli się pacjenci zarażeni coronavirusem (do tej pory ich nie było) lekarz oddziału zakaźnego będzie miał bardziej ograniczony dostęp do oddziału psychiatrycznego. Na razie na czas epidemii ustalono, że może pojawiać się tylko w izbie przyjęć oddziału, która jest oddalona od części łóżkowej oddziału.
Z okolic Łomży nie odnotowaliśmy do tej pory naporu pacjentów. Być może wiąże się to z bliższym położeniem oddziału w Kolnie oraz lepszym skomunikowaniem ze szpitalem w Choroszczy.
Ogólnie, należy stwierdzić, że CZP zdążyło zafunkcjonować jako sprawny system przed pandemią i pomimo niedogodności i zagrożeń utrzymuje swoją funkcję. Widać wyraźnie, że dobre relacje nawiązane z pacjentami, ich rodzinami oraz z organami pomocy społecznej pozwalają na utrzymywanie pacjentów w dobrym stanie psychicznym pomimo utrudnień. Jak do tej pory w okresie pandemii nie odnotowaliśmy nawrotów chorób psychicznych u wcześniej leczonych pacjentów.
/