RECENZJE
/
Janusz Rybakowski – Lit. Niezwykły lek w psychiatrii
Termedia Wydawnictwa Medyczne, Poznań, 2019/
Kto mógłby dzisiaj napisać książkę o solach litu? Odpowiedź jest oczywista. Jestem właśnie po lekturze 25 rozdziałów fascynującej książki profesora Janusza Rybakowskiego, w której podjął się przybliżenia fenomenu wykorzystania soli litu w psychiatrii. Trudno wyobrazić sobie lepszego autora niż profesor Rybakowski, dla którego lit był leitmotivem kariery badawczej i klinicznej, która zaowocowała między innymi 150 publikacjami indeksowanymi w bazie danych pubmed.

Książka zaczyna się od przypomnienia fragmentu artykułu Johna Cade, australijskiego psychiatry, który w 1947 roku wprowadził lit jako środek terapeutyczny do współczesnej psychiatrii. Ale profesor Rybakowski pokazuje nam drugie dno tej historii. Wiedzie nas przez odkrycie pierwiastka i pierwsze próby zastosowań medycznych. Dowiemy się, kim byli bracia Lange i co wspólnego z leczeniem litem miał naczelny chirurg armii amerykańskiej w latach 1862-1864. A także czy siódemka w nazwie 7-up nawiązuje do masy atomowej litu, zaś „up” do poprawy nastroju. Oraz co z wprowadzeniem litu do psychiatrii mają wspólnego „Trzej książęta z Serdendipu”…
Najwybitniejszy badacz i orędownik leczenia litem, Mogens Schodu, to bohater czwartego rozdziału książki. Jeżeli nie spodziewamy się, że badania nad litem były pasmem sukcesów i powszechnej akceptacji to… nie zawiedziemy się. Wzruszający jest opis relacji autora książki z prof. Schou i opis jego wizyt w Poznaniu. Piszący te słowa do dzisiaj pamięta możliwość zobaczenia i wysłuchania Mogensa Schou na konferencji IGLISI w 2005 roku w Poznaniu.
W książce nie brakuje podsumowania aktualnej wiedzy na temat zaburzeń afektywnych – choroby afektywne jedno- i dwubiegunowe to bohaterowie kolejnego rozdziału, zaś miejsce litu wśród leków normotymicznych pokazano w rozdziale 6. W kolejnych rozdziałach dowiemy się, jakie są losy litu w organizmie człowieka, poznamy purynergiczną koncepcję zaburzeń afektywnych, znajdziemy praktyczne wskazówki dotyczące rozpoczynania leczenia litem, monitorowania działań niepożądanych, interakcji…
Profesor opisuje, kim jest „Excellent lithium responder”, a także jak współcześnie wygląda wiedza na temat stosowania soli litu w ciąży i okresie poporodowym. Jedno z najważniejszych działań litu – działanie anstysuicydalne omówiono w rozdziale 16. W następnych dowiadujemy się o wpływie pimmunomodulacyjnym i działaniu przeciwwirusowym tego niezwykłego pierwiastka, jak też o narastającej liczbie dowodów na działanie neuroprotekcyjne. Wisienką na torcie jest rozdział opisujący miejsce litu w sztuce i literaturze. Książkę zamyka subiektywny bilans „ścieżki litowej” autora (à propos: popularne czasopismo wzmiankowane w tym rozdziale na stronie 179 to oczywiście PSYCHIATRA… nie Psychiatria).
Po lekturze książki „Lit. Niezwykły lek w psychiatrii” nie mogę oprzeć się wrażeniu, że lit może i jest lekiem sierocym – ale tacy badacze jak Mogens Schou czy Janusz Rybakowski sprawili, że to osierocenie jest mniejsze. Może być jeszcze mniejsze, jeśli my jako psychiatrzy częściej będziemy brali pod uwagę „adopcję serca” i szerzej stosowali ten cenny lek.
Kto zatem powinien przeczytać tę książkę? Na pewno każdy psychiatra. Jeżeli znacie jakiegoś psychiatrę, to przecież niedługo Mikołaj – może nie macie pomysłu na prezent?
/
[TSZ]