Jacek Bomba
Jak Go pamiętam i chcę pamiętać
Odchodzenie rówieśników jest trudne w każdym okresie życia. Im go więcej za nami, tym więcej wspólnej przeszłości odchodzi razem z nimi. Zaczynaliśmy pracę w Klinice Psychiatrycznej Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika w Krakowie w drugiej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Przeszliśmy na emeryturę już w tym stuleciu z uczelni, która zmienia nazwę i status, z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zdzich, bo tego imienia używał jako psychiatra, był czarującym, inteligentnym, pracowitym i ambitnym kolegą. Zdążył współpracować z Eugeniuszem Brzezickim i wspólnie z tym profesorem prowadził badania nad efektywnością kliniczną nowych leków. U Karola Spetta i Adama Szymusika uczył się psychiatrii sądowej. I to ten drugi profesor, już jako kierownik Katedry, utworzył dla niego Zakład Patologii Społecznej, którym Zdzich kierował – z przerwami – do emerytury.
Prawdziwą pasją Zdzicha były góry. Urodził się w Beskidzie Śląskim i przewędrował najpiękniejsze, z Andami na czele. Co więcej, udało mu się powiązać rozwój zawodowy i naukowy z tą pasją. Pod kierunkiem Antoniego Kępińskiego przygotował i obronił rozprawę doktorską o alpinizmie. To znaczy o motywacji do uprawiania alpinizmu i osobistych kosztach, jakie ponoszą alpiniści. Nie wszyscy alpiniści lubili go po jej opublikowaniu. Aby prowadzić badania nad wpływem wysokości na funkcjonowanie psychiczne zatrudnił się jako lekarz polskiej ekipy budującej hutę szkła w Bogocie. Zebrał tam materiał do habilitacji (i opanował hiszpański). Został światowym ekspertem medycyny górskiej i wysokościowej. Miało to duże znaczenie wobec rozwoju lotów człowieka w kosmos.
Nie dość na tym. Profesor Ryn zajmował się też badaniem następstw traumy. Współpracował z redaktorem Zeszytów Oświęcimskich Przeglądu Lekarskiego, profesorem Józefem Boguszem. Zwrócił uwagę na konsekwencje nieodbytej żałoby po stracie, na przykładzie kobiet, które straciły mężów w Katyniu i innych miejscach zbrodni sowieckiej.
Spory dorobek? Chociaż nie wymieniłem wszystkich zagadnień, którymi Zdzich się zajmował. Badał też rapid cycling affective disorder, stres skoczków narciarskich, kulturę Indian Południowej Ameryki i rolę liści coca w ich diecie.
Te ostatnie badania umożliwiła mu zmiana zawodu. Minister Krzysztof Jan Skubiszewski wytypował go do reprezentowania Rzeczpospolitej w Republice Chile, kiedy stosunki dyplomatyczne między państwami zostały wznowione po wycofaniu się Pinocheta na stanowisko dożywotniego senatora. Ambasador Jan Ryn (używał w tej roli swojego drugiego imienia) wywiązał się z misji. Reprezentował też Polskę w Boliwii, a potem, tym razem wytypowany przez minister Annę Fotygę, w Argentynie i Paragwaju. Jego pracę w Chile mogłem obserwować na miejscu. Dbając o rozwój wymiany naukowej i kulturalnej doprowadził do wzajemnych wizyt: Carlosa Lolasa, prezesa Chilijskiego Towarzystwa Neurologów i Psychiatrów w Polsce i mojej, wówczas prezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, w Chile. Bardzo dbał o polskich emigrantów w Chile oraz o pamięć o Ignacym Domeyko. Skutecznie szukał, u polskich ludzi interesu, środków na pomoc mieszkańcom biednej, górniczej wioski Domeyko.
Ale w czasie tej misji przygotował też do wydania kilka książek popularyzujących życie i myśl Antoniego Kępińskiego i Karola Wojtyły. Zabiegał też o Pokojową Nagrodę Nobla dla Zeszytów Oświęcimskich. Marzył o kanonizacji Ignacego Domeyko.
Lista spraw, którym poświęcał uwagę i czas wydaje się nie mieć końca. Na przykład – po odejściu na emeryturę profesor Marii Susułowskiej, wspólnie z dr Elżbietą Leśniak kierował Zakładem Psychologii Klinicznej UJ. A pracował też w Zakładzie rehabilitacji w Psychiatrii i Neurologii w Krakowskim AWF. Albo – aktywnie współpracował z Kongregacją ds. Służby Zdrowia Watykanu. Albo – pełnił funkcję honorowego konsula Republiki Chile w Krakowie. Albo – organizował w Polsce Klub Odkrywców. Redagował także Kronikę w Psychiatrii Polskiej odnotowując ważniejsze wydarzenia w środowisku psychiatrów.
Uprawiał oczywiście sporty. Uczestniczył w wielu wyprawach wysokogórskich. Między innymi, w 1973 roku, w polskiej wyprawie na Aconcaguę w Andach. Wyprawa płynęła polskim statkiem do Valparaiso, kiedy zamach stanu w Chile zmienił sytuację na tyle, że alpiniści wysiedli na ląd w Argentynie i udali się do Patagonii. Zginał wówczas prezydent Chile Salvador Allende, a władzę objął generał Augusto Pinochet.
Miał piękną rodzinę. Żonę, Grażynę, malarkę, i dwie bliźniaczki – artystkę i psycholożkę, wnuki. Sam też uprawiał sztukę fotografii. Zwłaszcza podczas wypraw. Fotografiami ilustrował swoje prelekcje i wystawiał je.
Jak tego wszystkiego (chociaż to nie wszystko) dokonał w swoim bogatym życiu?
Jacek Bomba
Kraków, 27 lutego 2022