Arvo Pärt (Anna Netrebko i reszta świata)

Date:

Share post:

Bogusław Habrat

Noooo! To się nam Anna Netrebko znów wydała za mąż! Gratulujemy! Tym bardziej, że potwierdziła przysłowie, że miłość jest ślepa.

Miało być o Arvo Pärcie, więc będzie. Jeszcze nie dosłuchaliśmy dobrze płyt wydanych z okazji ćwierćstulecia Pärta, a tu już sypnęło płytami z okazji 85-lecia. Oby tak dalej! Pärt jest najbardziej popularnym klasykiem współczesnym, co wyraża się największą liczbą sprzedawanych płyt.

Aż dziw bierze, że wyprzedził minimalistów, szczególnie Philipa Glassa, Steve’a Reicha i Michaela Nymana. Tym bardziej, że Glass wydaje bardzo dużo muzyki filmowej, podobnie jak Nyman, i często w promocjach. Tymczasem płyty Pärta rzadko się przecenia, dobre wykonania nie schodzą poniżej 60 PLN. Dobre, to znaczy wydawane przez wytwórnię ECM Records. Jest ona częścią Deutsche Grammophon, która z kolei… ECM ma jednak dużą samodzielność, której efektem jest staranność muzycznego i technicznego przygotowania płyt. Warto obejrzeć dvd/BD: „Sound and Silence. Travel with Manfred Eichler” o pracy w ECM. Jest duży fragment o pracy z AP. Jak już jesteśmy przy nośnikach ponaddźwiękowych, to warto przypomnieć parę dvd/BD, które warto mieć. O składance: „24 Preludes for a Fugue” + „St John’s Passion” już pisałem, starawe, ale na BD – odnowione. Wyszły też: „Adam’s Passion” widowisko baletowe do muzyki Mistrza i „The Lost Paradise”, ale tylko na dvd, więc czekam – może będzie na BD.

Na 85-lecie ECM wydał składankę (2CD): ”Musica Selecta”. To klasyka. Kto zamierza budować płytotekę, a ściubi grosza, powinien zacząć od 3-płytowego „Sound of Arvo Pärt” (Erato). A kto jeszcze nie zakosztował Mistrza, powinien zacząć od ogólnie dostępnej składanki: „Serenity”. Wciągające! Niezależnie od muzyki, pociągający jest tytuł. Otóż słowo „serenity” jest trudno przekładalne na język polski. O jego znaczeniu przepięknie pisał Jarosław Iwaszkiewicz. Ale kto dziś go jeszcze czyta? Warta polecanie jest płyta: „Tintinabuli” (Gimell). Choćby po to, żeby zapamiętać, że to nazwa kierunku muzycznego, którego Mistrz jest jedynym przedstawicielem.

Zbieranie utworów i wykonań Pärta sprawia dużą frajdę także dlatego, że większość utworów to nie są wielkie formy (tylko 4 symfonie), a i te większe składają się z części, które często funkcjonują samodzielnie. Stąd mnóstwo składanek, w tym wiele z muzyką chóralną. Poza tym utwory Pärta często są częścią składanek, których wspólnym mianownikiem jest duchowość. No i co wybitniejsi wykonawcy muzyki współczesnej w zapisach swoich recitali „muszą” uwzględnić Pärta (Dubeau, Grimaud, Hope, Kremer). No i mnóstwo nagrań pochodzi z małych wytwórni, albo z nieco większych, tyle, że w skali Estonii. Dla zupełnych fanatyków polecane jest zbieranie starych winyli z wytwórni „Mełodia”, jako że Estonia była częścią imperium. Jest to o tyle interesujące, że Pärta nagrywano często na składankach z utworami innych awangardowych muzyków ZSRR. Zazwyczaj trzeszczy to niemiłosiernie, ale bywa zaskakujące zarówno jeśli idzie o samą muzykę, jak i fakt tolerowania takich „formalizmów” i „spirytualizmów”. To zresztą interesujące, że np. w Polsce Ryszard Wagner miał chyba zapis cenzury („bo go Hitler lubił”), w ogóle nie było nagrań, na salach koncertowych grywany był rzadko. Tymczasem w latach 70. i 80. ja na potęgę wymieniałem z przyjacielem ze Swierdłowska (hi, Andriej!) nasze płyty ossjanopodobne na przepiękne winyle Mełodii z operami Wagnera. Zresztą do dziś nie słyszałem lepszych wykonań uwertur i interludiów niż te pod Ewgienijem Mrawińskim.

Na Pärta jeździło się m.in. do Lublina na festiwal „Kody”. Była tam wykonywana polska prapremiera IV Symfonii. Nie wszyscy wiedzą, ze ma ona swoją nazwę własną: „Chodorkowski”. Trochę mnie to ruszyło, bo zazwyczaj jestem przeciwnikiem mieszania muzyki z polityką.

Drugi raz ruszyły mnie inne okoliczności związane z muzyką Pärta. Wychodząc wzruszony (pozytywnie) z Filharmonii Warszawskiej, zagadnąłem mgr. I. trochę głupawo: „Ależ Pärt przytłoczył dziś wszystko…” (jak jestem wzruszony muzycznie, to czasami nie wykorzystuję lewej półkuli i plotę takie tam…). Mgr I. popatrzył na mnie pobłażliwie i protekcjonalnie nazwał to „taką to muzyczką filmową”. Tym razem wzruszenie zmieniło bieguny i przez parę lat miałem zamiar nie odpowiadać mgr. I. na ukłony. Tyle, że jakoś nie było okazji dla tego typu ostentacji…

Na dodatek okazało się, że mgr I. miał trochę racji (i jakby nie przesadzał z pobłażliwością, to byłbym w stanie uchylać ronda kapelusza, którego nie mam). Otóż: muzykę Arvo Pärta wykorzystano w prawie 80 filmach fabularnych i dokumentalnych. Czyż to nie wspaniałe zacząć kolekcję dvd z takimi filmami?

Na transmisjach z Met zauważono panią dr T. Dlaczego tak późno, Pani Doktor?

/

CZYTAJ RÓWNIEŻ

OSTATNIO DODANE

Pejzaże (Anna Netrebko i Reszta Świata)

Bogusław Habrat Ostatni felieton na tyle poruszył Naczelnego, że wysyłając mnie na festiwal o pretensjonalnej nazwie „Pejzaże” nie tylko...

Cel i logika leczenia psychiatrycznego

Łukasz Święcicki Przyznaję się bez bicia. Znowu sięgnąłem do Clausewitza (proszę zauważyć, że te dwa zdania się rymują, jeśli...

Co nas kształci, a co kształtuje?

Agata Todzia-Kornaś Kiedy podejmowałam decyzję o rezydenturze, psychiatria nie była tak popularnym kierunkiem jak teraz. Mogę nawet powiedzieć, że...

O samotności i osamotnieniu. Dlaczego samotność jest czasami potrzebna?

Luiza Kula | Asystentka Zdrowienia w CZP w Myślenicach, Członek Akademii Liderów Cogito W dobie nadmiernej ilości kontaktów samotność jest...