Anna Grzywa
Świerk
Świerk, który stał pod oknem, zaczął umierać.
Jak każdy świerk i każdy człowiek.
Od szczytu żółkł, czerniał.
Jak starzec, co już niczego nie rozumie.
Zbrzydł, wiedział o tym, kiedyś rano mi nawet o tym mówił.
Nie umiem leczyć świerków.
Choć ludziom czasem udaje się pomóc.
A tak mi bardzo go żal, on na mnie liczy.
Posyłam do niego ptaki, czasem napiszę list.
Ale on na coś czeka, albo na kogoś.
Świerku, przysięgam, że gdybyś czekał na mnie.
Już dawno bylibyśmy razem i odżyłby twój szczyt.
Nie wiem świerku, jak ci poradzić.
Nie wiem, bo sama czekam na to, co wiem, że nie przyjdzie już nigdy.
Niepokój
Niepokój oczekiwania na coś, co być nie może
Czy może, lecz nie powinno.
Niepokój, cierpienie, na które nie ma lekarstwa, czy jest nieosiągalne.
Ty mógłbyś być tym lekiem.
Ale… ten niepokój to złość na ciebie
Za odejście bez powrotu.
Niepokój klatki miotanej zawieruchą jednego uczucia bez nazwy, bez imienia.
Drżenie na każdy stuk, każde kroki z nadzieją, że to Ty.
Nadzieja
A kiedy nadzieja umarła
Zaniosłam ją wodom jeziora
Bez cienia tęsknoty za tobą
I szarpiąc ubranie
I tnąc przeznaczenie
Oddałam jezioru krew chwili wspomnienia.
Kwestia miłości
Bywają miłości różne, niszczące, palące jak kwas,
bywają miłości pogodne, radosne jak wiosenny świt.
Bywają miłości nijakie, szare i nudne jak deszczowy dzień
bywają miłości niepełne, które pozostają tylko obietnicą.
Nie pytaj, które wolę, jeśli choć trochę mnie znasz.
W kwestii miłości zawodzą reguły rozumowania
miłość, kiedy trwa nie poddaje się korekcie rozsądku.
Miłość boli dopiero wtedy, kiedy umiera
i trzeba wiele czasu żeby powrócić z tej podróży.
Miłość, podobnie jak i nienawiść to najsilniejsze motywy
wiodą ludzi do spraw wielkich, mądrych lub strasznych
a innym miłość daje szczęście lub rozczarowanie
pozwala przetrwać i nie zanudzić się na śmierć.
Ironicznie mówiąc, każdy ma miłość, na jaką zasłużył,
jeżeli sam jest głupi i miłość jest głupia,
a jeśli jest szlachetny i wielkiego ducha
to i z miłości coś wielkiego stworzy.
Nie trzeba może tak brutalnie stwierdzać
każdy może się mylić, źle interpretować
nikt nie ma monopolu na bezwzględną prawdę
chociaż niewielu znam, co o tym wiedzą.
Qui unum vidit, nihil vidit
Szczupła, nieładna dziewczynka wybiegła z domu.
Ojciec spokojnie patrzył za nią.
Wzięła jego miłość jak talizman na drogę.
Wbiegała na pagórki, zbierała kwiaty dobra i zła.
Zbiegała w doliny.
Drzwi ludzkich serc i domów były dla niej otwarte.
Mówiono jej miłe słowa. Czasem wierzyła, częściej nieufnie przyglądała się mrużąc oczy.
W sercu ukryła czułość, ciepło i trochę poezji.
Weszła na udeptany trakt.
Zrobiło się tłoczno, musiała zwolnić kroku.
Ludzkie ręce oplątywały ja jak macki.
Wzruszała ramionami.
Kilka razy zatrzymywała się na krótki postój.
Właściwie nie wiadomo dlaczego odrzucała propozycje zatrzymania się na stałe.
Mówiono wtedy, że jest wyniosła.
Była bardzo samotna z wyboru.
Poznawała świat szukając miejsca dla siebie.
Kiedyś w południe jego oczy.
Żartobliwe „Dokąd idziesz księżniczko?”
Żart, banalnych kilka słów, milczenie. Na środku skrzyżowania.
I cały świat zmienił barwy, nagle zauważyła, że kwitną kwiaty.
Każdy dzień stał się świętem.
Po 198 dniach ramiona drogowskazu jemu pokazały Śmierć a jej Rozpacz.
Jak w bardzo złej powieści.
Poznała cierpienie, bezsilność, bezradność.
Łzy płynące z jej oczu przesłaniały świat.
Zniechęcenie i dryfowanie na fali.
Ostatkiem sił wróciła do domu.
Czas i ojciec powoli reanimowali jej duszę.
Bywała zła i dobra, kpiła z siebie i z innych, przez łzy.
Wracały wspomnienia.
Nie lubiła poranków i kwietnia. Wszystko było aneksem do tamtych dni.
Stwarzała łudzące pozory uczestniczenia w życiu.
Stwarzała łudzące pozory uczestniczenia w życiu.
Czasem przyjmowała czyjeś uczucie, miłość.
Jej niezależność, niepokorność, może cień smutku dziwnie czegoś przyciągały ludzi.
Najpiękniejsze były noce, kiedy mogła być sama.
Żaden dzień nie był wart przeżycia.
Minęło wiele takich dni.
I nagle stał się cud.
Ktoś stał się dla niej ważny, tak bliski.
Poranki już nie były złe, były wstępem do spotkania.
Odwrócił się porządek rzeczy, przestały boleć wspomnienia.
Wydawało się, że to dalszy ciąg tamtych dni… 199, 200…
Nikt nie wiedział tego, naiwnie sądziła, że uda się jej oszukać Los. Pojawiła się przyszłość…
■
Zdjęcie: Utworzono za pomocą sztucznej inteligencji